Infatuation Of Death – Bestial Devilized Hell
(20 lutego 2006, napisał: )
Jedno jest pewne; sosnowiecki kwintet nie nawiązuje swoimi nagraniami do dokonań innego syna Zagłębia, czyli Janka Kiepury. Jeśli zatem po połączeniu słów „Sosnowiec” i „muzyka” od razu ciśnie ci się na usta nazwisko tego zacnego śpiewaka okresu międzywojennego, powinieneś sobie odpuścić dalsze czytanie. Czym jest zatem INFATUATION OF DEATH? Nie jest zjawiskiem nowym, bo chłopaki grają od 2001 roku, a swój rozprawiczający wyziew utrwalili na płycie CDR w roku 2003 pod, demaskującym ich przekaz liryczny tytułem „Heretic Hellspawn Holocaust”. Nie było to jakieś wielkie osiągnięcie światowego metalu, ale lało po fizys jak się patrzy. Przyznam się, że często wracam do tego materiału gdzie oldskulowy death metal kipi GRAVE’m, UNLEASHED’em, INCANTATION i jeszcze kilkoma składnikami. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy tamte zespoły wydawały swoje pierwsze płyty, a polscy piraci sprzedawali je 15 razy taniej na kasetach. Kto nie ma już w domu kaset z logiem MG, czy TAKT ten pewnikiem ma jeszcze mleko pod nosem, oj to były czasy… Ale dosyć tej podróży sentymentalnej, bo ostatnie demo IoD czeka, żeby napisać o nim kilka słów. Zmierzmy się tedy z zawartością „Bestial Devilized Hell”. Tak jak w przypadku debiutu, tytuł sugeruje, że członkowie IoD dawno zapomnieli już, w których miejscach mszy należy stać, a w których siedzieć z powodu absencji na niedzielnych zgromadzeniach. Siarką tu jedzie na 666 kilometrów i o jeden kilometr dalej, a takie tytuły kawałków jak „Semen Vomit at Nun’s Face” rozwiewają wszelkie wątpliwości, co do tego, kogo chłopaki w sercach noszą. Zresztą, warstwa liryczna ujawnia, że istnieje dysonans pomiędzy tym, co o religii myśli kościół, a co chłopaki z IoD. Ale czego się spodziewać, kiedy sam zespół chętnie przyznaje się do kolaboracji z czortem! Odwrotnie niż autorzy Biblii, muzycy INFITUATION OF DEATH pod natchnieniem ducha nieświętego spłodzili materiał dużo lepszy niż debiut. Słychać, że kawałki potrzebowały trochę czasu żeby dojrzeć i nabrać rumieńców, ale było warto. Nie jest to może muzyka oryginalna, bo ja mam cały czas skojarzenia z ekipą Trey’a Azagthoth’a, a bardziej szczegółowo z płytą „Blessed…”. Gdzieś tu słychać echa „Fall from Grace”, czy „Thy Kingdom Come”. Można zaryzykować stwierdzenie, że debiut IoD to był żywioł, a „Bestial… precyzja. Numery mają tę niepewność w sobie i czasem potrafią poszarpać jak kursant na pierwszej lekcji w szkole nauki jazdy. Solówki dodatkowo kłują to wszystko chorymi dźwiękami, a wokalista donośnie obwieszcza niechęć do syna człowieczego. Reasumując, mamy tu kawał technicznego death metalu, o zabarwieniu satanistycznym, a wszystko to zagrane jest całkiem nieźle. Nachwaliłem się co nie miara, a więc czas na minusy. Właściwie to mam tylko jeden zarzut, a mianowicie to, że kawałkom brakuje tego czegoś, co pozwalałoby zapamiętać je na dłużej. Nie chcę tutaj powiedzieć, że są za mało „przebojowe”, bo przy death metalu to nie przystoi, ale jednak nie ma tu takich dźwięków, które chodziłyby za mną po przesłuchaniu „Bestial…”. Moim zdaniem, przy całym swoim potencjale, muzycy IoD lękają się popuścić wodze wyobraźni by przypadkiem nie wypaść poza styl, który zdecydowali się wykonywać. Czy to dobrze? Nie wiem, lecz jestem przekonany, że zespół stać na dalej idące zmiany w ramach, bądź co bądź, wąskich granic, w których zamyka się stylistyka death metalu. A tymczasem polecam wszystkim lubującym się w takich dźwiękach by sięgnęli po INFATUATION OF DEATH, gdyż, przy odrobinie chęci z ich strony, może być o nich jeszcze głośno. Byłbym zapomniał, IoD na koniec swojego krótkiego materiału serwują nam kower INCANTATION, który odgrywają na koncertach.
F.G. Superman
Lista utworóó
1. The Gate
2. Bestial Devilized Hell
3. Semen Vomit at Nun’s Face
4. Infernal Hordes of Armageddon
5. Anal Christ Euphoria
6. Profanation (Incantation Cover)
Ocena: 7/10