MITHRIDATIC – TETANOS MYSTIQUE
(22 września 2019, napisał: Robert Serpent)
Francuski Mithridatic wraca po trzech latach z drugim albumem. Zespół troszkę namieszał swoim debiutanckim krążkiem „Miserable Miracle” i nadszedł czas by zadać cios numer „dwa”…
Kto kojarzy kapelę, wie, że Francuzi nie bawią się w minimalizm i jak coś robią to nie jest to robota, jak to się mówi „na pół gwizdka”.
Każdy kto słucha dużo muzy miewa czasem takie dni, że jest wybredny bardziej niż zazwyczaj i szuka w dupie mózgu. Od kilku dni nie zadowalają mnie płyty w stylu „przesłuchać i zapomnieć”. Zabierałem się do kilku innych i każda kończyła swój żywot w przysłowiowym „kącie”. Aż trafiłem na „Tetanos Mystique” i z całą stanowczością trzeba przyznać, że ten album sieje zniszczenie i robi z mózgu „papkę”, a jednocześnie wchodzi głęboko w łeb i rozpycha się w nim z lewa na prawo i na odwrót.
Osiem utworów, które weszły w skład drugiego albumu Mithridatic prezentuje sobą to za co uwielbiam francuskie zespoły i tamtejszą scenę. Dzikość, odwaga (!), precyzja i spora garść świeżości. Dodaj sobie do tego, drogi Czytelniku, wysokie umiejętności techniczne muzyków i nieprzewidywalne rozwiązania pełne muzycznych niespodzianek, że tak to pozwolę sobie nazwać. Efektem jest „Tetanos Mystique”. Jak łatwo się domyślić muzyka zawarta na tym krążku nie należy do łatwych w odbiorze i wpadających w ucho przy pierwszym kontakcie. To są tortury narządów ludzkich, ale efektem finalnym tych tortur jest uczucie zwane rozkoszą. Tej muzie trzeba dać czas, trzeba ją poznać i się w nią wsłuchiwać. Dzieje się podczas tych niespełna 37 minut tyle, że można obdzielić sporą ilość koślawych gniotów, które zaśmiecają scenę nie wnosząc niczego oprócz niezdarnych prób dotarcia do szacownego grona czarnych duszyczek ;)
Mamy tu death metal, mamy rownież black metalowe pejzaże, ale oprócz tego całe mnóstwo nieszablonowych i dodających kolorytu całości smaczków. Świdrujące solówki gitarowe, polecam wszystkim, którzy chcą komuś sprawić ból poprzez muzykę (przykładowo „Toothless Bite” czy też genialny „Le sevrage” z jakimś milutkim francuskim mamrotaniem w tle ;) Nie jest to muza łatwa do zaszufladkowania, bo panowie zgrabnie skaczą sobie z kwiatka na kwiatek i robią to z wyjatkową gracją.
Brak możliwości przypięcia łatki to największa zaleta Mithridatic. Album przykuwa uwagę i przyciąga do siebie niczym za pomocą wyciągania w stronę słuchacza niewidzialnych macek. Gdyby ktoś miał ochotę poznać twórczość tych Francuzów to w sieci dostępny jest klip do wspomnianego nieco wcześniej „Toothless Bite”, ale to tylko zachęta do konsumpcji dania głównego, którym jest „Tetanos Mystique”. Danie, po którym liże się talerz i szantażuje jadłopodawcę o dokładkę.
Wyd. XenoKorp, 2019
Lista utworów:
1. God’s Blindspot
2. The Dead Mountain of Life
3. Lotophagus (Lotus Eaters Dream)
4. Le sevrage
5. The Night Torn from Herself
6. Toothless Bite
7. Phosphenes Aura
8. Tetanos mystique
Ocena: +8/10