ECLIPSE – ARCHETYPAL GRIEF

(22 lipca 2019, napisał: Robert Serpent)


ECLIPSE – ARCHETYPAL GRIEF

Jakiś czas temu pisaliśmy o powrocie Eclipse. Po siedemnastu latach nieobecności (tak, to nie błąd), zespół powraca na scenę z drugim albumem zatytułowanym „Archetypal Grief”. Część osób zapewne kojarzy i pamięta zespół, który w 2002 roku wydał debiutancki album w barwach niestniejącej już Blackend. Część osób, która w ówczesnych latach obracała się mniej lub bardziej w podobnych klimatach zapewne ćwieki i ciężkie buciory zamieniła na sandałki i skarpetki i obecnie woli pomykać po kościółku z rodziną na niedzielne wycieczki w plener, a część pewnie dorobiła się potomstwa, które być może pójdzie w pochwały godne ślady tatusia bądź mamusi, a może z którymś z rodziców zasiądą w fotelu i razem przystąpią do odsłuchu „Archetypal Grief” (wątpliwe, ale nie niemożliwe haha). Życie pisze swoje scenariusze i taki scenariusz napisało dla Eclipse. Po latach nieobecności trzeba przypomnieć o sobie starszym pierdzielom (bez obrazy, sam jestem starszym pierdzielem), a nowych spróbować do siebie przekonać.
Kartą przetargową, jak się wszyscy mogą domyślić, jest wydany w kwietniu, póki co tylko (niestety) w wersji cyfrowej drugi album Eclipse. Podszedłem do tego albumu z wielką ciekawością i z pewnymi obawami. Otóż Eclipse porusza się w klimatach symfonicznego black metalu, a umówmy się, najlepsze lata ten gatunek ma zdecydowanie za sobą i na chwilę obecną wydaje się dogorywający. Sam, oprócz jakichś pojedyńczych zdatnych do słuchania albumów, dawno nie spotkałem się z czymś co na dłuższy czas przykuło moją uwagę i z czystym sumieniem mógłbym polecić album innym.
A więc jak to jest z „Archetypal Grief”? Otóż moi drodzy, zauroczeni czernią, Bracia i Siostry stwierdzam, że pomimo licznych wątpliwości, muza Eclipse broni się i to w sposób bardziej niż przyzwoity. Oczywiście ci co mają uczulenie na „parapet” w black metalu będą się czepiać i mruczeć coś pod nosem, ale oprócz dość gęstego użycia tego instrumentu mamy tutaj całą gamę innych, często ciekawych i przykuwających uwagę rzeczy. Po pierwsze, muza „nie trąci myszką”, Eclipse nie zatrzymał się na 2002 roku i nie wciska nam tandety i odgrzewanego po raz któryś tam z rzędu kotleta. Nie mamy do czynienia z bzyczącymi niczym komar gitarami, a wręcz przeciwnie, często praca gitar przykuwa uwagę słuchacza ze względu na niebanalne riffy i stojące na wysokim poziomie solówki, co nie jest częstym zjawiskiem w tego typu muzyce (na szczególne słowa uznania zasługuje partia solowa w zamykającym płytę „Blind Passion”). Uważam, że partie gitar to jest największy atut tego materiału i oprócz dość melodyjnych partii otrzymujemy black  metalowe torpedy, ale również ambitniejsze i stojące na wysokim poziomie technicznym riffy. Pojawiają się czyste męskie wokale (choćby w „Queen of the Night”), również od czasu do czasu słyszymy jakieś damskie partie wokalne, odrobinę kojarzące mi się z Darzamat (rzadko, ale sprytnie wkomponowane i w żadnym wypadku nie przeszkadzające muzyce, a raczej ciekawie ją urozmaicające).
Album z każdym kolejnym utworem się rozkręca i każdy kolejny kawałek ma nam do zaoferowania spory wachlarz ciekawych rozwiązań zmuszających do uważnego słuchania „Archetypal Grief”. Płyta ani przez chwilkę nie nudzi, a to w ramach tej stylistyki jest trudne do osiągnięcia. Eclipse to się udało. Twórcy tego albumu mają sporo do zaoferowania i powiedzenia potencjalnemu słuchaczowi i robią to w sposób zaskakująco smaczny i świeży. I jak wspomniałem, w naszym polskim metalowym piekiełku na pewno znajdą się jacyś prześmiewcy wojujący zza klawiatury, próbujący uzewnętrzniać swoje „mądrości”. Dla osób, które potrafią docenić starania muzyków i przede wszystkim dobrą muzykę, mało istotne niech zostaną pierdy i szepty „znafców”, a muzyka zapewne obroni się sama. Bo trzeba być głuchym, aby nie dostrzec potencjału tkwiącego w „Archetypal Grief”. Bardzo udany powrót na scenę i to w czasach niekoniecznie sprzyjających takiemu rozwiązaniu.
Jak wspomniałem, póki co, cyfrowa wersja tego wydawnictwa dostępna jest na witrynie bandcamp zespołu https://eclipse11.bandcamp.com, jak również w popularnych serwisach streamingowych oraz internetowych sklepach z muzyką. Myślę jednak, że o ile sam zespół będzie zainteresowany, to kwestią czasu jest wydanie tego albumu na fizycznym nośniku.
Symfoniczny black metal nie zdechł, a jeśli ktoś nie wierzy to zmieni zdanie po zbadaniu zawartości „Archetypal Grief”. Jestem tego pewien i ze swojej strony zachęcam do zapoznania się z propozycją Eclipse. Kto jak kto, ale my tkwiący w tej muzie od wielu lat wiemy, że Polak potrafi i to jeszcze jak ;)

 

Wyd. własne zespołu

 

Lista utworów:

 

1. Death Hunt
2. Undead Masks
3. Queen of the Night
4. Demise of Delusion
5. The Face of Revenge
6. Devil’s Scepter
7. Deeper than Hell
8. Nemibian’s Cry
9. Blind Passion

 

Ocena: +8/10

 

https://eclipse11.bandcamp.com/releases

divider

polecamy

Brüdny Skürwiel – Silesian Bastards Mutilation Case – Mutilation Case Pincer Consortium – Geminus Schism Königreichssaal – Psalmen’o’delirium
divider

imprezy

Banisher, Dormant Ordeal oraz Terrordome na wspólnej  trasie jubileuszowej! Finał „Metal 2 the Masses Polska 2025″ już 21 czerwca w Chorzowie Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Unholy Blood Fest IV – Toruń
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty