Zmora – W głębinach nocy niepojętej
(21 maja 2019, napisał: Prezes)

Kolejny raz nawiedziła moje domostwo Zmora. Powiało mroźnym wiatrem, zapachniało nieco żałobnymi świecami, a światła przygasły… Tak, znam ten klimat i przywitałem go z ponurym uśmiechem na ustach. Tym razem jest to ponoć EPka, choć mamy tu sześć utworów plus intro, trwające łącznie prawie 40 minut. Muzycznie zmieniło się tu niewiele od poprzednich materiałów. Nadal mamy tu skandynawsko brzmiący black metal, mocno nastawiony na klimat i przytłaczający melancholijną atmosferą. Nostalgiczne tremola płyną majestatycznie, a towarzysząca im perkusja raz przyspiesza, a innym razem snuje się wolno i ospale. Surowe brzmienie zawiewa takim chłodem, że człowiek od razu ma ochotę zaciągnąć kaptur na głowę. Teksty jak zwykle w języku polskim, robią dobrą robotę idealnie wpasowując się w wisielczy klimat muzyki. Wystarczy przeczytać kilka tytułów by przekonać się, że nie ma tu nic wesołego… Mocnym punktem są tu także bardzo minimalistyczne, ale jednak umiejętnie użyte klawisze. Szczerze mówiąc to nie obraziłbym się gdyby nawet było ich tutaj nieco więcej. Dobrze wypadają zarówno płynące gdzieś w tle pasaże, jak i wyraźne, pojedyncze „plumknięcia”. Wyobrażam sobie, że ten materiał – podobnie zresztą jak cała twórczość Zmory – jest najlepiej przyswajalny jesienią bądź zimą, podczas samotnego wypadu na łono natury lub w jakieś zapomniane ruiny czy cmentarzyska… Wtedy siła oddziaływania tej muzyki jest największa.
Szkoda tylko, że tym razem średnio wypadła szata graficzna (a w zasadzie tylko okładka bo innych grafik brak), bo na „Czarne otchłanie i martwe cienie” był to przecież mocny punkt całości.
Wyd. Werewolf Promotion, 2018
Lista utworów:
1. Już się budzą duchy
2. Jak zgasło słońce (W noc czarną odejdę cz. II)
3. Zimnym wichrem spętany… martwy brzask
4. Wisielcza pieśń
5. W dzikich ogrodach nocy
6. I nastała ciemność…
7. Lodowate pustkowia nicości
Ocena: +7/10
