ABUSIVENESS – IGNIS AURUM PROBAT
(1 maja 2019, napisał: Robert Serpent)

Pięć długich lat przyszło czekać na piąty album weteranów sceny z Abusiveness. Cierpliwość właśnie została nagrodzona pewnego „wiosennego” dnia, kiedy odebrałem album od listonosza. Nie wiem jaką miałem minę jak otwierałem przesyłkę, ale podejrzewam, że mogłem wyglądać niczym młodzieniec na chwilę przed rozdziewiczeniem dziewuchy ;) Emocje przed pierwszym odsłuchem były spore, wszakże Abusiveness to w moim prywatnym rankingu zespół z najwyższej półki.
Na wstępie należy zaznaczyć, że album został nagrany właściwie przez dwóch muzyków: Mścisława i Wizuna (tak możemy przeczytać we wkładce), z gościnnym wsparciem w utworze tytułowym Roba Darkena (bębny) i wokalnym Olyi Lantsevy (do tego utworu jeszcze powrócę w dalszej części recenzji). Abusiveness zaserwował nam ponownie siedem utworów. Utworów zróżnicowanych, bogatych aranżacyjnie, dojrzałych i… nieco innych w porównaniu do wcześniejszych albumów. Zaskoczeni? Ja również.
Z jednej strony muzyka zawarta na „Ignis Aurum Probat” jest oczywiście rozpoznawalna i charakterystyczna dla zespołu, ale z drugiej Abusiveness poszedł do przodu i odważniej urozmaicił swoje utwory o czyste wokale, damski śpiew, melodeklamacje, akustyczne gitary, mandolinę czy wreszcie o sporą ilość zmian temp (jest znacznie więcej zwolnień niż bywało to na poprzednich krążkach). I jeśli przypadkiem ktoś po tych słowach, bez zapoznania się z zawartością płyty stwierdzi, że „pierdoli to” to z pełną świadomością nazwę go ignorantem. Uważam, że jest to najbardziej dojrzały album lublinian i pojawił się w najdogodniejszym momencie kariery zespołu. Poprzednie krążki były jadowite, agresywne, szły do przodu niczym tornado. Czy nie byłoby przegięciem nagranie albumu podobnego do poprzednich, gdzie blast ściele się gęsto i dostajemy po czaszce black metalową rzeźnią? Tego nie wiem, podejrzewam, że przesadą tego nie można by było nazwać i na pewno wchodziłoby bez przepitki. Abusiveness nagrał jednak album łączący piekielne szybkości z klimatem i budowaniem nastroju. Oprócz typowych dla zespołu pędzących fragmentów w otwierającym album „Naprzód! Ku Wojnie” czy genialnym „Europa Płonie” (mocny tekst, odnoszący się do wydarzeń z krajów Europy Zachodniej, która boryka się z problemem tzw. „uchodźców”), mamy też utwór tytułowy, z doskonałymi partiami wokalnymi wspomnianej nieco wyżej niewiasty czy świetne czyste wokale w trzecim utworze na płycie zatytułowanym „Wyzwolenie”. Moim zdaniem Abusiveness wskoczył na jeszcze wyższy level. A wydawało się, że wyżej już nie można :)
O niebywałym talencie Mścisława do tworzenia muzyki i pisania tekstów nie trzeba raczej nikogo przekonywać. Być może „Ignis Aurum Probat” można potraktować jako w pewnym sensie klamrę spinającą wcześniejsze dokonania zespołu z późniejszym etapem działalności. Tyle, że przez te wszystkie lata, naturalną koleją rzeczy, Mścisław rozwinął jeszcze swój talent i efektem tego stanu rzeczy jest piąty album Abusiveness.
Reasumując… Nadal jest to Abusiveness i każdy kto miał do czynienia z twórczością zespołu, słysząc obojętnie który utwór na płycie, będzie wiedział z jakim zespołem ma do czynienia. Tyle, że Abusiveness wykonał kolejny krok do przodu potwierdzając tylko i wyłącznie swoją ugruntowaną pozycję na scenie.
Jedyną rzeczą do jakiej muszę się dopierniczyć jest zła kolejność utworów na tylnej wkładce płyty. Pomylona jest kolejność trzech ostatnich kawałków. Być może za ileś tam lat będzie to dodatkowym rarytasem dla kolekcjonerów, tym bardziej, że płyta jest limitowana i ukazała się w ilości 5oo sztuk. Jak jednak powszechnie wiadomo, nie myli się jedynie ten co nic nie robi i może tego się trzymajmy.
Abusiveness panował i panuje nadal! Jakby ktoś miał jakieś wątpliwości. I to tyle w temacie…
Wyd. Heritage Recordings, 2019
Lista utworów:
1. Naprzód! Ku wojnie!
2. Kowal Dziejów
3. Wyzwolenie
4. Ignis Aurum Probat
5. Natura Pierwotna
6. Europa Płonie
7. W Bezczas…
Ocena: +9/10
