Blindead – Niewiosna
(20 kwietnia 2019, napisał: Paweł Denys)

Bałem się tej płyty. Blindead to dla mnie szalenie ważny zespół, ale w ostatnim czasie nie działo się w nim najlepiej. Odejście Patryka, angaż Piotra Piezy, z perspektywy czasu średni ostatni album, problemy osobiste członków zespołu, aż w końcu okrojenie składu do zaledwie trzech stałych członków. To wszystko nie nastrajało optymistycznie. Moje wątpliwości względem nowej płyty z każdym dniem oczekiwania tylko się pogłębiały. To nie mogła być zwykła płyta, to miał być album, który raz jeszcze zaświadczy z jak nietuzinkowym zespołem mamy do czynienia. Teraz już to wiem, teraz już jestem o tym przekonany. Nie zawiedli, no nie zawiedli. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale to akurat lepiej, bo jest szansa, że szybko się nie skończy. Przede wszystkim słychać, że zespół głęboko w poważaniu ma wszelkie oczekiwania i cechuje go absolutna wolność artystyczna. Blindead już jakiś czas temu zaczęło pracować nad tym, żeby mieć przeróżne furtki otwarte i teraz to daje niesamowity efekt. Muzyka wypełniająca „Niewiosnę” jest niczym nieskrępowana, stworzona na absolutnej wolności. Jest dokładnie taka, jaką sobie zespół wymyślił i jak chciał ją zagrać. Zdecydowanie więcej tu czucia niż myślenia, a to samo w sobie stanowi jej wielką wartość. Płynie to wszystko niezwykle swobodnie, prowadzi nas przez mroczne zakamarki i wciąga coraz mocniej z każdym kolejnym przesłuchaniem. Podstawową sprawą, żeby tę płytę zaakceptować, dać się wciągnąć w jej zawartość jest zdanie sobie sprawy z jednego niezaprzeczalnego faktu. Starego Blindead już nie ma i nie będzie. To co było w przeszłości pozostaje tylko przeszłością. Jest nowe, absolutnie wolne od wszelkich ograniczeń oblicze. Nie ma mowy o schlebianiu komukolwiek. Cieszy mnie niezmiernie takie podejście, bo w to że są to szalenie kreatywni ludzie nigdy nawet nie śmiałem wątpić. Właśnie teraz przekonuję się o tym, że nigdy nie wolno na kimś stawiać krzyżyka. Odrobina zaufania, a potem cierpliwości, wychodzi zdecydowanie na plus. Dziś już wiem, że „Niewiosna” będzie moją towarzyszką przez bardzo długi czas i w różnych sytuacjach. Tyle jest tutaj niezwykłych, nietuzinkowych dźwięków, że inaczej się nie da. Wyraźnie słuchać, że zespół dał się ponieść emocjom, że nie kalkulował, tylko nagrał muzykę, która w nich siedziała i musiała w końcu wyjść na wierzch. Tak jak pisałem, nie jest to łatwe do zaakceptowania, ale trochę cierpliwości, wsłuchania się w te dźwięki powinno wiele wyjaśnić. Bezwzględnym bohaterem tej płyty jest Bartosz Hervy. To jest jego wielki triumf i pokaz siły. Podkłady jakie tutaj zrobił to najlepsze rzeczy jakie do tej pory stworzył dla Blindead. Nie ma chwili, która by nie zachwycała, a zamykający całość utwór „Wiosna” sprawi, że zawyjecie z zachwytu. No i jeszcze Nihil. Ja rozumiem, że to co tutaj zaproponował wzbudzi wiele kontrowersji i wielu, bardzo wielu ludzi od tej płyty odstraszy. Sęk w tym, że po długim obcowaniu z „Niewiosną” nie jestem w stanie sobie innych wokali na tej płycie wyobrazić. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że mamy do czynienia z płytą wielką, która na starcie spotka się z niezrozumieniem, a za kilka lat będzie stawiana na piedestale. Ja już dzisiaj stawiam ją bardzo wysoko.
Wyd. własne, 2019
Lista utworów:
1. Niewiosna
2. Niepowodzenie
3. Potwór się rodzi
4. Ani lekkomyślnie, ani bezboleśnie
5. Wiosna
Ocena: 9/10
https://www.facebook.com/blindeadofficial/
