HateCrime – Война, которой нет (A war that doesn’t Exist)
(7 marca 2019, napisał: Prezes)

Każdy z nas chyba myśli pewnymi schematami i nie jest w stanie do końca uciec od stereotypów. Wiadomo, że człowiek stara się podchodzić bez uprzedzeń do każdej nowej muzyki, ale mimo to zawsze są elementy, które ustosunkowują nas do jakiegoś nowego zespołu jeszcze przed jego osłuchaniem. Dajmy na to kraj pochodzenia takiego anonimowego zespołu. Jeśli jest on z Chile, Paragwaju, albo jakiegoś innego kraju Ameryki Południowej to spodziewamy się raczej jakiegoś dzikiego i chaotycznego tworu, a nie pięknej i wygłaskanej w studio metalcore’owej melodyjności. Z kolei zespół skandynawski raczej na pewno będzie prezentował sobą jakąś konkretną jakość, bo przecież tyle dobrych zespołów z stamtąd pochodzi… Są tacy, którzy dziś powiedzieliby że, jeśli black metal z Islandii to też musi być petarda. Do czego jednak zmierzam w tym moim przydługim wstępie? Absolutnie nieznany mi wcześniej HateCrime pochodzi z Rosji, czyli w moim umyśle otwarła się szuflada z hasłem „no nie znowu?!”. Pomyślałem, że co najwyżej będzie to jakieś tam przeciętniactwo, po które sam nigdy bym nie sięgnął. Ciekawiej zrobiło się gdy na tylnej części płyty zobaczyłem logo naszej Putrid Cult (materiał dostałem bezpośrednio od zespołu). Znowu zadziałały schematy i pomyślałem „skoro Morgul to wydaje to jednak musi coś w tym być”. Oczywiście wszystkie te stereotypy mają zawsze w sobie coś z prawdy, a w przypadku tej płyty zastosowanie ma po trochu każdy z obydwu schematów, które odezwały się w mojej głowie. Rosjanie tworzą muzykę niejednorodną gatunkowo, balansującą gdzieś pomiędzy death i black metalem. Z jednej strony mamy tu sporo mocno agresywnego grania popartego blastami, z drugiej jednak dostajemy sporo melodii i dużo (momentami lekko wymuszonej) przebojowości. Chwilami wszystko zwalnia znacząco, robi się bardziej przestrzennie i klimatycznie. Niby jest więc różnorodnie, naprawdę sporo się dzieje, momentami jednak robi się nieco nużąco, brakuje mi tu jakiegoś elementu zaskoczenia. Zdecydowanie najlepszą robotę robią tutaj gitary. Trochę chwytliwych riffów, ciekawe harmonie i przede wszystkim bardzo dobre solówki. Słabiej wypadają wokale, dość przeciętne screamy z rzadka podbijane growlami, w dodatku z tekstami w języku rosyjskim. Miałem więc z oceną tego materiału spory problem, bo momentami naprawdę fajnie mi się tego słuchało, innym razem znowu odsłuch strasznie mi się dłużył.
Ogólnie, jak na debiut to jest całkiem nieźle, choć nie powiem, żebym na ich nowy materiał czekał z nosem przy szybie wypatrując tęskno listonosza… Ot, sprawdzić można.
Wyd. Putrid Cult / Pluton’s Rising Productions, 2018
Lista utworów:
1. Во тьме
2. Духовный терроризм
3. Я толерантен
4. Война, которой нет
5. Забьют барабаны
6. Лживые твари
7. Рождение… смерть
8. Режь вены вдоль
9. Смерть идёт
Ocena: 7/10
