Occultum – In Nomine Rex Inferni
(17 stycznia 2019, napisał: Prezes)
Kurwa! Czarne serce rośnie gdy słyszy się takie płyty! Podczas gdy starzy wyjadacze coraz bardziej rozmieniają się na drobne, wchodzą w rejony, które w założeniu mają chyba podobać się jak największej liczbie słuchaczy albo najnormalniej w świecie żrą się między sobą, młodzież nie daje ciała. Dobrych, nowych black metalowych zespołów w naszym kraju przybywa w zastraszającym tempie, a ich muza często mogłaby wepchnąć w kompleksy tych starszych właśnie. Jednym z przedstawicieli „nowej fali polskiego black metalu” jest Occultum. Zespół wydał jakiś czas temu drugi już materiał, tworzą go nie znowu tacy młodzi ludzie (pamiętacie Amarok?), ale sama nazwa jest stosunkowo nowa. Przechodząc wreszcie do sedna, „In Nomine Rex Inferni” to album który krótko mówiąc gniecie jajca! Świetny, dobrze skomponowany, black metal, który brzmi świeżo, choć oczywiście garściami czerpie z klasyków gatunku (w szczególności tych polskich). Jest agresywnie, wściekle, jadowicie, ale też jednocześnie momentami bardzo chwytliwie. To połączenie dusznego, zatęchłego klimatu, gruzowatych riffów z majaczącą gdzieś tam cały czas w tle ponurą melodią jest po prostu świetne! Zajebiście szybkie motywy w jednym kawałku egzystują obok wolnych, melancholijnych niemal motywów, które razem z marszowymi rytmami od razu wchodzą głęboko pod czaszkę. Najlepszy jest tu chyba „The New Har-Magedon”, który cały obraca się wokół tego samego, rewelacyjnego dodajmy motywu, świetnie brzmiącego zarówno w szybkich tremolach , jak i w miażdżącym zwolnieniu w środku wałka. Ogromnym atutem jest tu też dla mnie nieoczywisty wokal Gavrona. Chamski, nieco rozmyty, trochę bulgoczący, niewyraźny a momentami wręcz schizofreniczny, jak we wspomnianym wyżej „The New Har-Magedon”. Jedyne do czego mógłbym się tu przyczepić to brzmienie. Oczywiście taka gęsta, smolista brzmieniowa zawiesina pasuje do takiej muzy bardzo dobrze, ale gdyby gitary były jednak trochę mniej przytłumione ten materiał kosiłby jeszcze bardziej. Nie bardzo widzi mi się też brzmienie bębnów, w szczególności stopy. Takie detale nie mogą jednak przysłonić zajebistego obrazu całości. Oczywiście znajdą się tacy, którzy będą płakać, że śmierdzi to cokolwiek tuzami naszej rodzimej sceny takimi jak Plaga, Cultes des Ghoules czy nawet Mgła, ale dla mnie przecież to żadna ujma. Ja wiem, że ten materiał broni się doskonale, wystarczy dać mu tylko szansę… A już słuchanie tego na żywca to absolutne zniszczenie, wiem co mówię!
Wyd. Old Temple, 2018
Lista utworów:
1. Skulls Instead of Candles
2. Possessed by the Night
3. The New Har-Magedon
4. Hanged Man
5. Altars Among the Dead
6. Black Art of Necromancy
7. The Last Waltz with Death
Ocena: +8/10