ZEALOTRY – AT THE NEXUS OF ALL STILLBORN WORLDS
(26 grudnia 2018, napisał: Robert Serpent)

Amerykański Zealotry po dwóch latach milczenia powraca z trzecim albumem. Amerykanie wylądowali tym razem pod skrzydłami Unspeakable Axe Records.
Ten kto miał do czynienia z muzyką Zealotry mniej więcej powinien wiedzieć czego można się spodziewać po tym bandzie. Osiem utworów trwających nieco ponad 40 minut przenosi nas do świata połamańców, wygibasów, matematycznych wzorów ;) mało naturalnie powyginanych palców na gryfach itp.
Zaznaczę na wstępie, że nie jest to płyta łatwa w odbiorze. To nie jest muzyka, która nas biczuje potęgą brzmienia i wgniata w fotel ciężarem. Owszem, zdarzają się fragmenty, że panowie przyładują mięsistym death metalem, ale głównie mamy do czynienia z mocno zaawansowanym technicznie death metalem z popierniczonymi riffami, połamanymi rytmami i solówkami gitarowymi, przy próbie grania których pewna część gitarzystów wylądowałaby u chirurga z połamanymi paluchami, a potem byłby płacz i zbieranie funduszy na nową gitarę, bo w akcie frustracji, już po połamaniu paluchów, jak się okazało po powrocie ze szpitala, zniszczeniu uległa również gitara, która wcześniej wylądowa na betonowej ścianie lub została roztrzaskana o podłogę w akcie frustracji i załamania nerwowego ;)
Osobiście nie jestem wielkim fanem takiego grania, mam swoje lata i wolę death metal starej szkoły, ale nie można nie docenić popisów jakie zostały zawarte na tym albumie. Jedni będą zachwyceni, inni przejdą obok tego albumu zupełnie obojętnie. Panowie kombinują na potęgę, powiedziałbym nawet, że momentami aż za bardzo. Brakuje mi tutaj większej ilości zwyczajnego kopa, tak jak choćby w końcowej fazie utworu „Lethe’s Shroud”.
Żeby było jeszcze… dziwniej, od czasu do czasu pojawiają się czyste chóralne wokale. Jest kocioł totalny, solówki gitarowe wkręcają się boleśnie pod czaszkę, rozbudowane linie basu i setki riffów nie pozwalają się skupić na danym fragmencie utworu, ponieważ zostajemy atakowani z każdej strony natłokiem dźwięków.
Jak wspomniałem wyżej, nie jestem wielkim fanem takiego grania i dość dawno nie słyszałem aż tak „popierniczonej” i technicznie „porypanej” płyty. Bez obrazy dla kapeli, ale mnie osobiście „At the Nexus of All Stillborn Worlds” zmęczył. Jak dla mnie panowie troszkę za daleko się posuwają w swoich, wysokiej klasy, popisach. Jest to bardzo ciężko strawne i odrobinkę przekombinowane. Nie mniej jednak są ludzie (niekoniecznie w mniejszości), którym takie granie przypadnie do gustu i znajdą na tym krążku źródło fascynacji i być może motywacji do poświęcenia większej ilości czasu, aby doskonalić swoje umiejętności gry na instrumetach. Wybaczcie, ja jednak mam zamiar pozostać przy metalowym wpierdolu, aczkolwiek doceniam pracę członków Zealotry jaką włożyli w powstanie „At the Nexus of All Stillborn Worlds ” i podziwiam kunszt muzyków.
Wyd. Unspeakable Axe Records, 2018
Lista utworów:
1. At the Nexus of All Stillborn Worlds
2. Accursed
3. Lethe’s Shroud
4. Primus Venatoris
5. The Hole
6. Universal Deceit
7. The Sky Bleeds Nightmares
8. Irredeemable
Ocena: -7/10
