Porcupine Tree – Deadwing
(19 listopada 2005, napisał: Majesty)
Poprzedni album Jeżozwierzy wywołał mieszane uczucia u słuchaczy. Coraz częściej pojawiały się pytania o muzyczną przyszłość PT. Fakt – In Absentia jest dość nierówna, stylistycznie też odbiega nieco od wcześniejszych wydawnictw grupy. Jednak czy to powinno być powodem wątpliwości związanych z ich przyszłościową działalnością? Zeespół z założenia miał rozwijać się, zahaczać o nowe rejony, eksperymentować – oczywiście wszystko w pewnych granicach… Deadwing przynosi częściową odpowiedź na zadane wcześniej pytanie. "Tytułowy" na początku robi dobre wrażenie (ten szept należy do… Mikaela Akerfeldt z Opeth). Później trochę słabiej, ale wciąż nieźle – Shallow, słodki singlowy Lazarus i trochę nijakie Halo. Na szczęście numer pięć rekompensuje wszystkie braki (choć bardzo dużo ich nie jest). Arriving Somewhere But Not Here można zaliczyć do największych dokonań w dotychczasowej działalności Porcupine Tree. Punkt kulminacyjny płyty, kwintesencja tego, co wcześniej się rozwijało. Dalej również pięknie, melodyjnie, momentami dość ciężkie jak na PT granie.
Udało im się. Deadwing w pewnym stopniu rekompensuje to, czego zabrakło na In Absentii, wnosi wiele nowego i pokazuje, jakie nowe muzyczne szlaki Jezozwierze mają zamiar przetrzeć. Jednak wciąż czegoś tu brakuje…
Lista utworóó
1. Deadwing
2. Shallow
3. Lazarus
4. Halo
5. Arriving Somewhere But Not Here
6. Mellotron Scratch
7. Open Car
8. The Start Of Something Beautiful
9. Glass Arm Shattering
Ocena: 7+/10