NATTRAVNEN – KULT OF THE RAVEN
(10 października 2018, napisał: Robert Serpent)
Transcending Obscurity Records nie zwalnia tempa. Tym razem pod swoje skrzydła przygarnęli projekt, który zwie się Nattravnen. Projekt ten to dwóch muzyków, wszystkie instrumenty obsługuje Jonny Pettersson, który, jest wyjątkowo „płodnym” typem jeśli popatrzymy na ilość zespołów (projektów) w jakich macza paluchy. Lista jest doprawdy długa i imponująca. Druga twarz Nattravnen to sam Kam Lee. Myślę, że nikomu nie trzeba przedstawiać bliżej tej postaci, wszak to żywa legenda death metalu, a w Nattravnen odpowiada za wokale i liryki.
Tych dwóch jegomości postanowiło powołać do życia opisywany tutaj twór muzyczny, a „Kult Of The Raven” to debiutancki krążek ich wspólnego projektu. Mając na uwadze fakt, że Transcending Obscurity Records nie ma w zwyczaju sygnować swoim logiem muzyki, która ma wiele wspólnego z gównem, miałem spore oczekiwania co do jakości muzy zawartej na tym materiale. Dziewięć utworów wchodzących w skład „Kult of the Raven” to death metal starej szkoły, podrasowany sporą ilością klawiszy, czasami podjeżdżający w rejony black metalu. Panowie stworzyli album dosyć odważny, ponieważ wyłamuje sie on poza ogólnie przyjęte kanony gatunku. Klawisze nie są tutaj instrumentem uzupełniającym, ale pełnią istotną rolę. Jeśli do tego dodamy pojawiające się od czasu do czasu czyste wokale, akustyczne gitary czy chórki (przykładowo w „The Anger Of Despair When Coping With Your Death”) to można dojść do wniosku, że wspomniany duet dał upust swojej fantazji i postanowił łamać wszelkie granice.
Oczywiście mamy na tym albumie również death metalowe wybuchy („Corvus Corax Crown”) czy kilkutonowe walce („Return to Nevermore”) z miażdżącymi swym ciężarem gitarami. Śmiem twierdzić, że to właśnie w tych najszybszych, najbardziej wściekłych momentach, muzyka Nattravnen wskakuje na wyższy poziom i nabiera rumieńców niczym wiejska dziewczyna na dyskotece w mieście, kiedy podchodzi do niej wyżelowany, z przypudrowanym trądzikiem na twarzy, dumnie kroczący w swych modnych rurkach Janusz.
Nie chodzi o to, że mam problem z klawiszami czy klimatycznymi zwolnieniami… Czasem odnoszę po prostu wrażenie, że jest tego odrobinkę za dużo i muzyka traci pazur, przestaje drapać i kąsać, przez co zaczyna się dość niebezpiecznie rozjeżdżać. Mało tego kilka razy doszedłem do wniosku, że „parapet” najzwyczajniej w świecie przeszkadza w odbiorze muzy, tak jakby był w niektórych momentach trwania „Kult Of The Raven” (jak chociażby w otwierającym płytę „The Night Of The Raven”) wrzucony na siłę. Nie mówię, że tak jest na całej płycie, bo byłoby to jawnym kłamstwem, ale kilka razy panowie Pettersson i Lee mogliby troszkę ukrócić zabawy z klawiszami. Być może chodziło o zbudowanie klimatu, ale nie do końca pomysł się powiódł. Patrząc na tytuły i okładkę płyty, dodam, co nie będzie chyba wielkim zaskoczeniem, że co jakiś czas zamiast Kama Lee do głosu zostają dopuszczone kruki, które mają swoje „pięć minut” ;)
Z kilku ostatnich pozycji wydanych przez Transcending Obscurity Records to Nattravnen wypada niestety najsłabiej. Płyta nie jest zła, sęk w tym, że coś co miało być urozmaiceniem, zostało użyte w zbyt dużych ilościach. Niekiedy można zauważyć bardzo podobne do siebie klawiszowe motywy, które już były wcześniej słyszane na tym albumie. Nie chce mi się zbytnio wierzyć, że to celowy zabieg. Biorąc pod uwagę ilość doskonałych płyt jakie ukazały się w tym roku, obawiam się, że Nattravnen może szybko zostać zapomniany i odsunięty na dalszy plan. I nie pomoże nawet tutaj osoba Kama Lee. Do posłuchania i zapomnienia. Nic więcej…
Wyd. Transcending Obscurity Records, 2018
Lista utworów:
1. The Night Of The Raven
2. Suicidium, The Seductress Of Death
3. Corvus Corax Crown
4. Upon The Sound Of Her Wings
5. Return To Nevermore
6. From The Haunted Sea
7. The Anger Of Despair When Coping With Your Death
8. Kingdom Of The Nattravnen
9. Kult Av Ravnen
Ocena: 6/10