Shelton/Chastain – Edge of Sanity (88 Demo Session)
(26 września 2018, napisał: Pudel)

Śmierć Marka Sheltona była chyba nie tylko dla mnie ogromnym szokiem. Ciężko nad takim zdarzeniem przejść obojętnie, zwlaszcza jeśli naprawdę niedługo wcześniej widziało się absolutnie doskonały, dwugodzinny koncert Manilla road… Jak zwykle jednak po śmierci muzyka tego formatu zaczynają się pojawiać różne pośmiertne wydawnictwa z archiwaliami. Bodaj pierwszym jest opisywana tutaj, ciekawa płyta przygotowana przez Pure Steel. „Edge of sanity” to zapis demówek, jakie Shelton przygotował wraz z równie slynnym gitarzystą Davidem Chastainem(liderem Chastain) . „W epoce” nic konkretnego z tej współpracy nie wniknęło, no ale po trzydziestu latach możemy posłuchać co też panom po głowie chodziło. Od razu należy dodać, że to faktyczne demo, rytm wystukuje dosyć prymitywny automat a brzmienie dalekie jest od studyjnych standardów. No ale zostaje sama muzyka i tutaj na szczęście jest dobrze. Utwór tytułowy zaskakuje ciężarem, czy wręcz brutalnością, kojarząc się z czasami, gdy Manilla Road flirtowała troszkę z thrashem – choć może dzięki temu surowemu brzmieniu numer wydaje się jeszcze cięższy. Główny riff jest bardzo fajny i ciągnie numer do przodu. „Fields of sorrow” po spokojnym wstępie również atakuje bardzo solidnym, może nawet metallikowym riffowaniem. Daniem głównym płyty jest jednak przedstawiony w dwóch wersjach utwór „Orpheus descending”. Jedna trwa 11, druga aż 21 minut. Umówmy się – napisanie tak długiej, heavy metalowej kompozycji to nie jest najłatwiejsze zadanie na świecie i nie tacy giganci jak panowie Shelton i Chastain na takim wyzwaniu polegli. „Orpheus…” jednak potrafi zainteresować – główny motyw jest bardzo przebojowy, cały czas coś się dzieje i naprawdę da się nawet dwudziestominutową wersję prześłuchać bez ziewania i spoglądania na zegarek. Oczywiście, szkoda, że za bębny robi miarowo tykający automat, no ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy – ważne, że te nagrania oddają kompozytorski i gitarowy talent obydwu muzyków. Szkoda, że normalnej płyty tego składu się nie doczekamy, jednak to co jest naprawdę daje radę. Rzez oczywiście głównie dla fanów Manilla Road i Chastain, jako taka ciekawostka wypada świetnie. A i pozostali fani klasycznych odmian metalu raczej nie powinni marudzić jak im ten krążek wpadnie w łapy – choć surowość tego materiału może być jednak dla niektórych przeszkodą nie do przejścia.
Wyd. Pure Steel, 2018
Lista utworów:
1. Edge of sanity
3. Orpheus descending
3. Fields of sorrow
4. Orpheus descending (extended)
Ocena: 7/10
