IMPERIALIST – CIPHER
(16 września 2018, napisał: Robert Serpent)

Tak się składa, że zupełnie przypadkiem w dość krótkim odstępie czasu, po recenzowanym kilka dni temu angielskim De Profundis, trafia mi się kolejny zespół, który wpadł pod skrzydła indyjskiej Transcending Obscurity Records. Tym razem to Imperialist, który pochodzi z Kalifornii, a „Cipher” to debiutancki pełnoczasowy krążek kwartetu z Monrovii.
Od razu w oczy rzuca się okładka „Cipher”. Tematyka science-fiction nie jest nowością w obrębie muzyki, w jakiej porusza się Imperialist, ale na pewno jest rzadkością w black metalu. Krok dość odważny, ale podobno do odważnych świat należy. Oryginalność kończy się na warstwie lirycznej i oprawie graficznej „Cipher”. Gdybym nie wiedział, że Imperialist pochodzi z Kalifornii, szedłbym w zaparte, mógłbym się zakładać w ciemno, że mam do czynienia z kolejnym szwedzkim zespołem. Ten album aż kipi fascynacją „wczesnym szwedzkim black metalowym brzmieniem” (tutaj mały cytacik od wytwórni).
Szwedzi… Przepraszam, Amerykanie poza wspomnianą tematyką tekstów i oprawą graficzną „Cipher” nie zaskakują dosłownie niczym. Wszystko to było wałkowane, przerabiane, mnożone, dzielone i nie wiem co jeszcze. Nazwy Necrophobic, Dissection, Sacramentum czy Naglfar to wspólny mianownik do jakiego sprowadza się muzyka zawarta na tym albumie. Zaczyna się dość obiecująco, po sympatycznym i klimatycznym wprowadzeniu w postaci „Continuum”, mamy nieco thrash metalowy początek w „The Singularity” i… w sumie to tyle jeśli mówimy o czymś co może nas zaskoczyć.
Nie mam zamiaru cisnąć i wyżywać się na Imperialist, muzyka zawarta na „Cipher” po prostu sobie płynie, nie przeszkadza, ale też jakoś specjalnie nie przykuwa uwagi. Jej minusem jest duża przewidywalność. Thrash metalowe zapędy też gdzieś ulatują wraz z czasem trwania płyty. Na uwagę i wyróżnienie zasługuje dość fajna solówka gitarowa w „Chronochasm” (ogólnie ten utwór wyróżnia się spośród pozostałych).
Nie jestem osobą, która w muzyce szuka za wszelką cenę oryginalności, wręcz przeciwnie, uwielbiam stare brzmienia, a często pozorna oryginalność i szukanie kwadratowego koła budzi wręcz moją niechęć. Najzwyczajniej jakoś pomiędzy mną a Imperialist nie zaiskrzyło. Czegoś mi tutaj brakuje, niby wszystko na swoim miejscu, ale jakoś tak podane zachowawczo, brakuje odrobiny szaleństwa, większego „pazura”. Szczerze powiedziawszy obiecywałem sobie więcej po „Cipher”…
Wyd. Transcending Obscurity Records, 2018
Lista utworów:
1. Continuum
2. The Singularity
3. Advent Anathema
4. Splendor Beneath An Ancient Permafrost
5. Umbra Tempest
6. Chronochasm
7. Binary Coalescence
8. The Dark Below
9. Mercurian Dusk
Ocena: 6/10
