Odal – Geistes Unruh
(29 sierpnia 2018, napisał: W.)
Odal reprezentujący odmianę Pogańskiego Black Metalu i istniejący w undergroundzie od 1999 roku, wydał swój 4-ty pełen album już dwa lata temu. Pochodząca z Niemiec horda i będąca nieustannie dowodzona przez Taaken’a, systematycznie przypominała na przełomie lat o swoim istnieniu. Mając na uwadze, że dana persona udziela się również w Wolfsschrei i nowym szwedzkim projekcie Gnipahålan, a przeszłości tych projektów / zespołów było przynajmniej jeszcze z 10, nic dziwnego że to dopiero 4-ty album w dorobku Odal. Dodatkowo facet posiada swoje studio nagrań oraz Black Devastation Records. Zaangażowanie godne podziwu, wypada tylko się szczerzyć w grymasie zadowolenia, że takie osoby są i szerzą Black Metal jak zarazę w najlepsze.
Odal nie wychylił swego łba z otchłani undergroundu, a co za tym idzie nie był i zapewne nie jest znany większej liczbie słuchaczy. Szczerze powiedziawszy bardzo ucichło o nich od 2008 roku gdy pojawił się poprzedni album ‚Zornes Heimat’. Do 2016 ukazało się co prawda kilka wydawnictw, ale były to 2 kompilacje, split 7” i Ep’ka. Tym bardziej przerwa pomiędzy 2009 rokiem a 2016 gdy ukazuje się tylko box zawierający całą dyskografię Niemców, zabieg przygotowujący niczym na pożegnanie się ze sceną. Jednak ku memu zadowoleniu w zeszłym roku ukazał się ‚Geistes Unruh’. Była okazja odświeżyć sobie starsze materiały zespołu na których osiadła już trochę kurz. Nie ma się co oszukiwać, pomimo tego ile ten zespół nie istnieje, czego nie nagrał, zawsze byli i będą drugą ligą w podziemiu. Nie uważam jednak takiego obrotu spraw za coś złego lub by stawiać pod mur krytyki. Nie, ponieważ Odal ma swój styl. Styl, który może w żaden sposób nie wybija go ponad poprawność wykonania gatunku, ale jednak trzyma odpowiedni poziom. Od kiedy pamiętam ich wersja Black Metalu była naszpikowana melodyjnością, ostrą i wyrazistą. Nigdy nie zdarzało się by ów element wyprowadzał ich w rejony pokrętnie mdłe, rozmazane czy wątpliwe w swej naturze. I tak jest teraz. Praca gitar często opiera się na melodiach, prowadzącej gitarze która przemyca jednocześnie melancholię i drapieżność. Gdzie mimo dużego nacisku na pewną tęsknotę pobrzmiewającą w strukturach utworów, jednak ten przysłowiowy pazur, owa zadziorność dominuje nad smutkiem i nostalgią. Nie jest to także najłatwiejszy w odbiorze album, ponieważ w utworach dzieje się wiele. Ilość pomysłów przekładająca się na bogate aranżacje pozwala na wiele odsłuchań ‚Geistes Unruh’ zanim ten materiał tak naprawdę poznamy. Ta wielowątkowość albumu i jego wspomniane bogactwo wynika również chociażby z prostej analizy -podano nam 7-em utworów a całość zamyka się w 45 minutach. Nie zawsze jak wiadomo w tym gatunku musi to iść w parze z ciekawymi aranżacjami, bo są i tacy co katują jeden riff ponad 5 minut i wyją jakie to złe czasy bo odpadła kora z ulubionego drzewa, a dany delikwent właśnie stracił dziewczynę. Na szczęście takiej skrajności w aranżacjach i pokładzie emocjonalnym’ nie uświadczymy na tym materiale, a przy okazji życzę sobie by doświadczać jej jak najmniej (niektórzy potrafią, kurwa, zaskakiwać!). Tempa na materiale się różnią, ale duża część to szybkie i średnie aranżacje. Wokale pozostają wierne tradycji Black Metalu, usłyszymy krzycząco-skrzeczące linie głosu. Klawisze, które pojawiają się w utworach również dodają podniosłości, wprowadzają taki jakby lekko epicki element, ale nie zapędzał bym się w tym kierunku porównań. Partie tego instrumentu jasno i kategorycznie budują przestrzeń materiału tym samym powodując jego wyraźną czytelność. Przysłowiową wisienką na trumnie są pojawiające się bardzo sporadycznie partie gitary klasycznej. Dodają pasującego tutaj smaczku klimatowi pogaństwa, lasu czy ogólnie pojętej natury.
Odal i jego czwarte pełne wydawnictwo nie należą do tych, które będziemy słuchać na okrętkę i przy każdej okazji. Nie jest to album, który pasuje do spożycia 8-mio paka a tym bardziej by posłużył chociażby jako tło do zakrapianego sowicie posiedzenia z kumplami. Nie jest niczym nowym, nie powoduje również nieodpartej chęci by za każdym razem wciskać ‚play’ ponownie. Posiada jednak ten magnetyzm, to się po prostu wie co ten album sobą reprezentuje. I mimo tego, iż jest Black Metal drugiej ligi to należy się im taka a nie inna ocena.
Wyd. Christhunt Productions, 2016 – CD
Eisenwald, 2016 – winyl
Lista utworów:
1. Geistes Unruh
2. …flammender Geist
3. Erblicke das Chaos
4. …in steter Wiederkehr
5. Nie erreicht
6. Pfad der Zeit
Ocena: 8/10