Bandog – Way to disorder
(27 lipca 2018, napisał: Pudel)

Krakowski Bandog to zasłużona załoga, która pod koniec lat dziewięćdziesiątych trochę zamieszała na krajowych scenach. W moich późnopodstawówkowo-wczesnolicealnych kręgach też się ta nazwa przewijała, hehe. Z metalem ten zespół nie ma zupełnie nic wspólnego, od zawsze było to łączenia owszem mocnego, ale corowego grania ze ska. Skąd więc ta recenzja? No więc za wydanie płyty odpowiada Defense(#kolesiostwo), po drugie skoro pojawiają się u nas jakieś ambienty czy folki, to czemu nie taki Bandog? W ogóle historia tej płyty jest dosyć ciekawa, instrumenty nagrano bowiem osiemnaście lat temu, wokal zaś w tym roku. W ogóle jednak tego nie słychać, wręcz przeciwnie – album brzmi bardzo żywo, naturalnie. Połączenie dęciaków i ogólnego bujania z naprawdę konkretnymi, ciężkimi riffami wypada przekonywująco i przede wszystkim płynnie. Dodajmy do tego garść stadionowo – chuligańskich refrenów i charakterystyczny, zachrypnięty (coś pomiędzy L. Armstrongiem a Glennem Bentonem….) wokal Workiego i mamy imprezową płytę idealną(a kilka refrenów, choćby „Hippie needs shower” z pewnością na dłużej zagości w głowie każdego, kto album przesłucha). Co drugi numer to potencjalny przebój, no dobrze się tego słucha, moim zdaniem zespół nie przesadził w żadną stronę – nie ma klimatu „zabawy” na siłę, na pewno nie jest też za ciężko. No fajnie się tego słucha, co więcej mam napisać? Jak na wybudzony z hibernacji po osiemnastu latach materiał „Way to disorder” prezentuje się nadzwyczaj dobrze… i żwawo.
Wyd. Defense, 2018
Lista utworów:
1. Hippie needs shower
2. Way to disorder
3. Old time hooligans
4. Missing in action
5. Rainbow
6. Country
7. Banksters
8. Jest sobota
9. Holiday in paradise
10. Weekend warriors
Ocena: +7/10
