Warfist / Excidium – Laws of Perversion & Filth
(12 lipca 2018, napisał: Prezes)
Na tym splicie spotkały się trzy nazwy, które mi osobiście kojarzą się z wysoką jakością. Godz Ov War to wiadomo, Greg popeliny nie wypuszcza… Warfist i Excidium natomiast to dwa zespoły, które nie oglądają się na panujące wokoło mody i przemijające trendy, lecz od początku hołdują klasycznemu thrash metalowi… i robią to w zabójczy sposób dodać trzeba! Dlatego właśnie o muzyczną zawartość „Laws of Perversion & Filth” byłem od początku spokojny. Mojemu pierwszemu odsłuchowi tego krążka towarzyszył jednak niewielki zawód. Jak to – spytacie?! Ano tak, że krótko mówiąc nie siadło mi brzmienie Warfist. Jest dużo bardziej surowe niż na „Metal to the Bone”, nie ma tej mocy… no i te cykające stopy… Cóż, gdy już udało mi się przez to przebrnąć i przyzwyczaić do tego brzmienia usłyszałem dokładnie to co usłyszeć chciałem. Pierwotny, wściekły i płynący prosto z czarnego serducha thrash metal. Warfist zna się na rzeczy i to wiemy nie od dzisiaj, udowadniają to za każdym razem, także koncertowo. Fajnie, że te kilka utworów od nich to nie naparzanie na jeno kopyto, byle do przodu, lecz jednak materiał w granicach stylu urozmaicony. I tak w pierwszym kawałku mamy klasyczne thrashowe galopady, drugi to szybki strzał brudnego rock’n’rollowego grania, a w trzecim wpada nam fajne marszowe zwolnienie i piękna solóweczka. Ostatnim w ich części jest zawodowo zagrany cover „Dodheimsgard”, do którego chyba najbardziej pasuje to syfiaste, surowe brzmienie.
Część Excidium to też trzy autorskie kawałki i cover (w tym przypadku Impaled Nazarene). Trochę było o nich na scenie cicho w ostatnich latach dlatego ciekawy byłem w jakiej są formie. Tym razem brzmienie jest już jakby bardziej dopieszczone, pełniejsze niż w przypadku Warfist. Ich wersja thrash metalu to nieco mniej syfu i luzackiego rock’n’rolla, niż u poprzedników a więcej klasyki spod znaku Slayer czy niemieckiej szkoły. To oczywiście żaden zarzut dopóki wszystko brzmi tak dobrze jak na tym materiale. A mamy tu całą masę świetnie brzmiących, wpadających w ucho riffów i kilka rewelacyjnych solówek. Słychać, że utwory nie były sklejane na kolanie, byle połączyć kilka klasycznych riffów do kupy, lecz są dobrze przemyślane i odpowiednio zróżnicowane. Taki „Veil of Stagnation” rozkręca się powoli, ale ciekawie, momentami atakując mało oczywistymi zagrywkami. No i te solówki! Po prostu coś pięknego! Naprawdę dobry powrót po latach ciszy, zdecydowanie czekam na pełny materiał.
Wyd. Godz ov War Productions, 2018
Lista utworów:
1. Warfist – The Tomb of Desire
2. Warfist – Debauchery (Dirty Little Bitch)
3. Warfist – Sadistic Whorefuck
4. Warfist – Angel Death (Dodheimsgard cover)
5. Excidium – Suicidal Perspectives
6. Excidium – Denial
7. Excidium – Veil of Stagnation
8. Excidium – Karmageddon Warriors (Impaled Nazarene cover)
Ocena: -8/10