Mega Sin #7
(29 września 2005, napisał: Prezes)

Nowy numer grzeszników z Mega Sin przynosi ze sobą dość poważne zmiany. Jest mniej stron, w porównaniu z poprzednimi numerami, ale także cena się zmniejszyła. Jak zapewniają autorzy magazyn będzie się teraz częściej ukazywać. Zobaczymy, byłoby miło. Jeżeli już o zmianach mowa… zasłużony Hil postanowił przejść na „megasinową emeryturę”. Jak sam przyznaje pisać będzie dalej ale z pewnością nie będzie już się angażować tak silnie, jak do tej pory. W tym numerze żegnają się także nieodżałowane Armagedda (ich wywiad dla Mega Sin był ostatnim, jakiego udzielili dla prasy) i Sentenced. Jak wiadomo obydwa te zespoły postanowiły definitywnie zakończyć swoją działalność i zarzekają się, że już nigdy nie wrócą na scenę. Z ciekawszych wywiadów możemy także przeczytać rozmowę z Martenem z Meshuggah. Szwedzi znowu wydali album, którego nikt (chyba nawet oni sami) nie rozumie, ale który wszyscy chcą usłyszeć – bo to przecież awangarda. Dalej mamy także niezłe pogawędki z Gorerotted, Enthroned czy Usurper. Znajdziemy także rozmowę z dość nietypowym jak na profil owej gazetki zespołem Two Trains, który swoją drogą jest średnio ciekawy (wywiad, nie zespół). Oczywiście jest także kilku reprezentantów naszej rodzimej sceny, jak chociażby Horrorscope, North czy coraz bardziej popularny ostatnio Iperyt. Całkiem ciekawa jest także rozmowa z Morph’em (Northwail), którego szczerość jest z pewnością godna podziwu. Oprócz wielu wywiadów dostajemy również całą masę recenzji, zarówno płyt cd, jak i winyli. Jedyne, co może budzić wątpliwości niektórych czytelników (np. mnie) to zbyt mała liczba recenzji tych mniej oficjalnych wydawnictw – tylko jedna strona z demkami. Przecież wartych uwagi promosów jest cała masa a zrozumiałym jest, że nie wszyscy czytelnicy je znają. No cóż, mam nadzieję, że w następnym numerze będzie przynajmniej dwa razy tyle recenzji demek.
Na dokładkę do tego wszystkiego grzesznicy przygotowali nam jeszcze parę wywiadów z nieistniejącymi już zespołami w retro sekcji i wyczerpującą relacje z Rotterdam Deathfest II. Jak widać czytania jest cała masa a ci, którzy mają w zwyczaju chłonięcie tego rodzaju pism od deski, do deski będą musieli zarwać kilka nocek, żeby to wszystko przeczytać.
