Wormed – Planisphaerium
(25 września 2005, napisał: Prezes)
Niemałego zamieszania narobili ci Hiszpanie, nagrywając ładne kilka lat temu demo „Floating Cadaver In The Monochrome”. Od tego czasu wszyscy, którzy choć trochę interesują się tą najbardziej brutalną odmianą death metalu z zapartym tchem czekali na ich debiut. No i wreszcie stało się. Popaprańcy z Półwyspu Iberyjskiego wydali swój pierwszy pełny album. Znalazło się na nim 25 minut chorej, ultra brutalnej muzy, która swoją intensywnością i technicznym wykonaniem powala na kolana i nie pozwala już wstać. Świetne, połamane riffy, doskonałe bębnienie (składające się nie tylko z bezmyślnego blastowania) i nieludzki wręcz, nisko-świniowaty wokal sprawi, że po przesłuchaniu tego albumu już się nie podniesiecie. Jestem pewien, że ich starsi koledzy z takich zespołów jak Disgorge czy Cryptopsy byliby z nich dumni. Warta podkreślenia jest także sama oprawa graficzna tego materiału. Nie uświadczycie tu żadnych rozbryzganych mózgów i wiader z flakami. Zarówno na tej płycie jak i na poprzednich wydawnictwach okładki miały jakiś taki futurystyczno-cybernetyczno-odhumanizowany charakter, co chyba nie jest często spotykane u kapel z tego kręgu stylistycznego.
Nie ma co się zbytnio rozpisywać. Ta płyta to po prostu kawał pojebanej, zakręconej muzyki, która z pewnością zrobi wam niezłe kuku. Aż boję się myśleć czym Wormed okaleczy nas następnym razem…
Lista utworóó
1. Tunnel Of Ions
2. Geodesic Dome
3. Voxel Mitosis
4. Fragments
5. Ylem
6. Planisphaerium
7. Pulses In Rhombus Forms
8. Dehydrating
Ocena: +8/10