Elixir of distress – Kontynent
(21 kwietnia 2018, napisał: Pudel)
Elixir of Distress to nowa nazwa na mapie polskiego black metalu. Pracę nad debiutanckim materiałem rozpoczęły się w 2013 roku, po różnych zawirowaniach i takich tam, do szczęśliwego rozwiązania doszło na początku bieżącego roku. W międzyczasie pozmieniał się skład, tak więc „Kontynent” jednocześnie jest debiutem grupy jak i pewnego rodzaju dokumentem działalności nieistniejącego już line-upu. Jak widać po tytule, teksty są polskojęzyczne, album jest konceptem dotyczącym sowieckich obozów pracy – cóż, dosyć oryginalna tematyka. Muzycznie aż tak oryginalnie nie jest. Mamy tu black metal, taki jaki w ostatnich latach często jest grany i lubiany. Czyli mroczny i ponury, ale nie wolny od melodii, spokojniejszych fragmentów jak i kombinowania. Przez te „kombinowanie” nie rozumiem oczywiście jakichś pięciominutowych solówek gitarowych czy blastów w dziwacznym metrum a to, że kawałki są długie i sporo się w nich dzieje. Mimo, że każdy numer to dziesięciominutowy kolos słucha się tego całkiem dobrze. A jak ktoś lubi Furię, Mgłę czy Plagę to tym bardziej powinien się zainteresować debiutem Elixir of distress. Choć trafiły się tu dosyć dyskusyjne rozwiązania – np. nie kumam po cholerę kończyć i tak przecież długi utwór wyciszeniem. Wokal miejscami sobie kroczy swoimi ścieżkami, co czasem daje bardzo dobry efekt, czasem jednak – mocno taki sobie. „Kontynent” to materiał z gatunku tych, które może niekoniecznie porywają, nie wywołują od razu efektu „wow”, jednak zdecydowanie warto dać kilka szans tej płycie – może jeszcze nie jest to poziom wymienionych przeze mnie nazw, ale ma to swój klimat i nawet jeżeli czysto muzycznie słychać tu (jeszcze?) pewne mielizny to przy odpowiednim nastroju można dać się temu wciągnąć na te pięćdziesiąt minut – i kilka „miłych” muzycznych zaskoczeń podczas odsłuchu zaliczyć.
Wyd. Winterheart music, 2018
Lista utworów:
1. Kontynent
2. Kołyma
3. Katorga
4. Workuta
5. Magadan
Ocena: 7/10