L.o.W. – Bones
(19 marca 2018, napisał: Pudel)

Debiutanckie demko szczecińskiego L.o.W. o zgrabnym tytule „Fuck Your Prerogatives” zrobiło na mnie jak najlepsze wrażenie przynosząc światu kwadrans bardzo ciężkiego stonerowego grania. Drugie wydawnictwo jest nieco dłuższe, bowiem trwa prawie pół godziny, w których panowie zamknęli trzy numery i intro. No i sprawa wygląda tak, że o ile debiut był mocny, ciężki i konkretny, tak tutaj już wszelkie żarty się skończyły. Mówiąc wprost: „Bones” to kawał KUREWSKO ciężkiego grzańska. Tu nie ma miejsca na rock’n’rolle, pustynie i luzik – jest mrok, muł i ogólnie ciężkie, nieprzyjemne jazdy jak kac po trzech dniach solidnej imprezy wypełnionej różnymi, niekoniecznie legalnymi specyfikami. Zespół na swój sposób łączy dźwięki rodem z najcięższych płyt Electric Wizard i tego typu kapel z growlującym wokalem i odrobiną jakiegoś takiego własnego podejścia do doomu. Całość naprawdę jest mocarna, bardzo, bardzo ciężka (także dzięki świetnemu brzmieniu), ale jednocześnie nie męczy, jak już te trzy walce po człowieku przejadą, to chce się odpalić to od nowa. Bo do takich riffów jak ten, na którym oparty jest numer „Almost like god’s” serio chce się wracać. Znowu wyszedł mi bardzo krótki tekst na temat wydawnictwa L.o.W., ale tu serio nie ma co się rozczulać i rozpisywać, tylko pisać o swój egzemplarz, bo zespół już zdecydowanie się wybija ponad – i tak przecież dobry – poziom nie tylko rodzimej sceny okołodoomowej. Strach pomyśleć, co będzie dalej!
Wyd. własne zespołu, 2017
Lista utworów:
1. Intro
2. Tear me open
3. Almost like god’s
4. Bones
Ocena: 9/10
https://www.facebook.com/l.o.w.band/
