Wolfspell Records – Michał
(1 marca 2018, napisał: M.G.)

Polacy nie gęsi, swój black metal mają. A do tego sporo wydawnictw. Poza naprawdę dużymi nazwami jak Agonia Records czy Pagan Records, mamy na swoim podwórku wiele mniejszych, ale równie dobrych wydawnictw. Na dzisiaj rozmowa z Michałem z Wolfspell Records. Zapraszam!
Cześć Michał! Nie znalazłem w odmętach internetu wywiadów z Tobą, więc na początek standardowe i oklepane pytanie. Skąd pomysł na Wolfspell Records?
Cześć Maciej. Dzięki za zainteresowanie i pytania do wywiadu. Do tej pory udzieliłem tylko jednego dla Zero Tollerance Magazine, więc nie jest to zbyt oklepane zagadnienie. Wszystko zaczęło się na przełomie wieku kiedy to z przyjacielem założyliśmy Nimthoron Promotion i Nimthoron Zine. Zanim się rozjechaliśmy i temat wydawnictwa umarł udało się wydać jeden numer zina, kasetę Hergorn/Hellveto oraz CDr Slavland „Zapomniane Kurhany”. Po 10 latach zacząłem coraz poważniej myśleć o powrocie do podziemia muzycznego, co w końcu 2013 roku udało się zrealizować.
Czy za nazwą stoi jakiś konkretny powód?
Hmmm nazwa Wolfspell wzięła się od mojego imienia, które otrzymałem na postrzyżynach dawno temu – Wilczar. Wziąłem więc wilka i czar, a po połączeniu uznałem, że w języku angielskim brzmi to oryginalnie i dobrze. Tak już zostało.
Zanim przejdziemy do pytań o Wolfspell Rex., mały krok w przeszłość. Nimthoron Promotion. Co się stało z Twoim poprzednim wydawnictwem?
Tak jak wspominałem wyżej, po prostu rozjechaliśmy się ja do Wrocławia, Gerard do Częstochowy i temat umarł śmiercią naturalną, nie było czasu ani chęci na kontynuację tej inicjatywy. Poza tym studia – czyli alkohol, hulanki i swawole :)
No dobra, wspominki na bok i zaczynamy. W 2014 roku na świat wychodzi Twoje pierwsze wydawnictwo, Hirilorn „Legends of Evil and Eternal Death”. Limitowana do 150 sztuk kaseta. Długo szukałeś pierwszego strzału?
Nie było to długie szukanie. Album znałem bardzo dobrze, kiedyś dawno temu dorwałem od kolegi, oczywiście na kasecie przegrany z CD. Później kupiłem na winylu i zauważyłem, że kaseta się nigdy nie ukazała więc napisałem do Shaxul’a, a reszta poszła już dość szybko.
Na kolejnych sześć Twoich wydawnictw, pięć z nich to również kasety. Jakiś szczególny sentyment do tego nośnika?
Do kaset mam ogromny sentyment, wiadomo całe podziemie muzyczne się opierało na kasetach. Materiały demo kupowane od zespołów, małe wytwórnie i distra z kasetami. Wymiany, przegrywanie od kumpli kultowych materiałów. To był urok tamtych czasów i bardzo się cieszę, że wtedy żyłem i w tym uczestniczyłem. Mimo iż z drugiej strony – tej ciemniejszej – kaseta była w pewnym sensie symbolem biedy, przecież każdy wolał oryginalne Cd niż kasety licencyjne.
Dwie z kaset wydałeś we współpracy z Werewolf Promotion. Szczególnie widać to po limitach. Kto wyszedł z propozycją współpracy?
No tak kasetowe limity po 500szt to znak firmowy Werewolf Promotion. Szymon (pozdrowienia!) wyszedł z propozycją co-release zarówno w przypadku Elderblood jak i Elderwind. O ile ten pierwszy przeszedł bez echa (i sprzedaży) o tyle kasetka Elderwind wciąż dobrze się sprzedaje i w sumie opcja wysokiego limitu w tym przypadku jest jak najbardziej uzasadniona.
Wraz z debiutem Hermóðr wchodzisz w profesjonalne CD. Co Cię skusiło na ten format?
Tak. Nosiłem się z takim zamiarem i zbierałem fundusze na pierwszą produkcję. To było marzenie od czasów Nimthoron – wtedy poza zasięgiem – ale w 2014 roku znacznie realniejsze. Jako fan metalu z lat 90-tych, który miał 50zł kieszonkowego miesięcznie, płyty CD były w sferze marzeń, przegrywało i kupowało się kasety, bo jeszcze przecież musiało starczyć na piwo i wino :). Wytłoczenie profesjonalnego CD we własnym labelu to po prostu realizacja mokrego snu z czasów młodości.
Pozostając przy Hermóðr, to wydałeś całkiem sporo ich albumów. Pomimo, że jest to dość młody projekt (zaledwie 5 lat) to nagrał sporo materiału. Na szczęście nie idzie to tym samym torem co większość zespołów ilość>jakość.
Anders to niezwykły muzyk, od kiedy usłyszałem „Vinter” od razu chciałem to wydać na CD. Niesamowity jest klimat jego nagrań, mroczny trochę tęskny, a jednocześnie surowy i piękny. Dokładnie to
czego szukam w szeroko pojętym Black Metalu. Ilość nagrań jest rzeczywiście imponująca, na szczęście tak jak zauważyłeś – jakość nie spada. Często wplata jakieś nowe patenty, które jednak nie wpływają na zmianę stylu. Muszę dodać, że mi jako wydawcy nie jest łatwo nadążyć.
Marzec 2017 i pojawia się pierwszy Twój Vinyl. To dość spory krok na przód. Co Cię skłoniło do zainwestowania w „czarne placki”?
Mój romans z tym nośnikiem nie jest długi, ale dość intensywny. Wiadomo, dawniej kiedy CD było dla mnie marzeniem, o winylach nawet nie myślałem. Jak już uzbierałem na CD to co miałem kiedyś na kasetach oraz z grubsza to co mnie interesowało, wtedy dopiero na horyzoncie pojawił się czarny placek. Jakieś 7 lat temu usłyszałem u znajomego jak brzmi „In the Nightside Eclipse”, zaraz po tym kupiłem gramofon, no i się zaczęło. Wydawanie muzyki na tym nośniku traktuję jako naturalny rozwój wytwórni, niestety jest to znacznie większa inwestycja o mniejszej stopie zwrotu niż CD, więc trzeba być naprawdę uważnym, żeby nie wtopić.
Wszyscy dobrze wiemy, że zarówno kasety jak i płyty winylowe nigdy w metalu nie umarły, ale ostatnio można zaobserwować manię „back to black”. Co o tym sądzisz?
Zgadza się w metalu te nośniki nigdy nie zniknęły, kasety trwały w distrach i małych labelach przez te wszystkie lata, winyle były wydawane, chociaż na przełomie wieków chyba ukazywało się ich najmniej. Oczywiście z perspektywy wytwórni, która oprócz CD wydaje też kasety i winyle uważam, że jest to cudowne zjawisko :). A tak serio to moje zainteresowanie winylami jest poniekąd spowodowane falą powrotną i nie uważam się tym faktem skrzywdzony. Dużo radości daje odtwarzanie tego nośnika, format okładki i to namaszczenie przy układaniu płyty na talerzu. Słuchanie wtedy staje się celebracją, a nie tylko wypełnieniem ciszy przy wykonywaniu innych obowiązków. Co ciekawe za tą manią powrotu do analogu zaczynają podążać studia nagraniowe i gdzieś ostatnio czytałem o powrocie analogowej rejestracji muzyki w warunkach studyjnych.
Jak dobierasz zespoły do współpracy? Sami się zgłaszają, czy Ty piszesz do kogoś jako pierwszy?
Przebiega to dwutorowo, część muzyków, z którymi współpracuję sama się zgłosiła, większość jednak sam zagadnąłem przy okazji eksplorowania zasobów Bandcampa i Youtuba. W tych czasach trzeba szukać samemu, bo młodzi muzycy nawet nie myślą o wydawaniu muzyki na fizycznym nośniku. Bandcamp i spotify im wystarczają, a niektóre albumy naprawdę warto przenieść na kasetę, płytę czy winyl.
Nie od dziś wiadomo, że zespoły mają swoje wymagania. Spotkałeś się z jakimiś dziwnymi sytuacjami w tym temacie?
Nie przypominam sobie takich, bazuję raczej na prostych zasadach i od razu przekazuję swoja wizję wydawnictwa oraz pytam o wymagania, z reguły jest to jednak bez zbędnych udziwnień.
Parę miesięcy temu wypuściłeś re-edycję debiutu Kataxu. Z tego co kojarzę to sprzątnąłeś to wydawnictwo sprzed nosa Darker Than Black. Jak doszło do współpracy?
Tak. Bardzo się cieszę, bo po raz pierwszy „Roots Thunder” ukazał się na winylu, a ten album jest dla mnie jednym z istotniejszych w rodzimym black metalu. Czy sprzątnąłem to nie wiem, wydaje mi się, że gdyby DTB naprawdę chciał to zrobić, to by zrobił. Kiedyś wykazałem takie zainteresowanie w korespondencji z Melfasem, ale dostałem info, że miał to wydawać DTB. Kilka miesięcy później Piąty sam do mnie napisał z propozycją, ustaliliśmy warunki i wydawnictwo stało się faktem. Czemu tak się to potoczyło nie wnikam, ale cieszę się, że tak się właśnie stało.
Twój katalog wydawniczy to w sporej części Atmosferyczny Black Metal. Ostatnio pojawiło się naprawdę sporo zespołów w tym gatunku. No i naprawdę dobrych zespołów, jak Caladan Brood czy Eldamar.
Wydaję to co mi muzycznie odpowiada i to jest jedyny wyznacznik, no może nie jedyny, ale to już nie na łamy internetów ;). Rzeczywiście głównie poruszam się w tych rejonach muzycznych, no a katalog wydawniczy Northern Silence był mi znany od kilku dobrych lat. A propos Eldamar to oczywiście jak tylko ukazał się ” The Force Of The Ancient Land” na YT – pisałem do Mathias’a w sprawie współpracy. Wtedy, tak jak i wielokrotnie później – Torsten z Northern Silence przedstawiał swoją ofertę i było pozamiatane :). Widać podobny gust.
Niedawno recenzowałem trybut dla Summoning, który wydałeś. Naprawdę świetna kompilacja. Jak Ci się udało namówić do tego Summoning oraz Napalm Records?
Dzięki za miłe słowa i reckę. Summoning to dla mnie najważniejszy zespół i odkąd usłyszałem na składaku z Mystic Art kawałek „Nightshade Forests” z „Dol Guldur” stałem się ich fanem. Przez te 20 lat ich muzyka gościła regularnie w odtwarzaczach. Postanowiłem złożyć hołd ich twórczości, dlatego napisałem najpierw do Napalm, potem do Summoning. Otrzymałem zgody i zacząłem działać.
Do „In Mordor Where The Shadows Are – Homage to Summoning” zaprosiłeś kilka znanych zespołów, m.in. Evilfeast, Eldamar, Caladan Brood, Wędrujący Wiatr, Demonic Slaughter, Emyn Muil. Podejrzewam, że chętnych było o wiele więcej?
W zasadzie to dobór zespołów jest w pełni mój, parę z gęby o tym wydawnictwie puściłem szerszemu gronu na kilka tygodni przed wydaniem, chociaż i tak napłynęła fala zgłoszeń. Większość była poniżej akceptowalnego poziomu. Dołączyłem tylko dwie ze zgłoszonych aranżacji: Dreams of Nature i Sakristei.
Pozostając trochę w temacie, to jak podchodzisz do literatury Tolkiena?
Jestem fanem literatury fantasy i sc-fi od wczesnej podstawówki, więc do literatury mistrza Tolkiena podchodzę z wielkim szacunkiem, a jego dzieła – „Władca Pierścieni”, „Hobbit” i „Silmarillion” przeczytałem wielokrotnie. Kiedy poznałem muzykę Summoning towarzyszyła mi ona przy kolejnych podejściach do dzieł . Ostatnio nawet nabyłem 13- kasetowy box zrobiony przez BBC w 1983 roku, na którym można usłyszeć radiową wersję odczytu „Władcy Pierścieni”. Piękna rzecz.
A jak zapatrujesz się na polską fantastykę? Mamy sporo mocnych pozycji i autorów.
Oczywiście dzieła polskich autorów tego gatunku również czytam, począwszy od Janusza Zajdla przez oczywiście Sapkowskiego, po takich autorów jak Szostak, Brzezińska czy Dukaj oraz kilku innych, których nazwisk nie pamiętam. Oprócz tego niezmierna ilość opowiadań z Fantastyki czy pamiętnego czasopisma „Magia i Miecz”.
Niedawno jeden z wydawców powiedział (nie będę cytował), że kończy działalność, z powodu braku odpowiedniego przychodu. Nie uważasz, że to trochę na wyrost? Są w Polsce zarówno starsze jak i młodsze wydawnictwa, które dobrze sobie radzą.
Nie wiem jakie były problemy rzeczonego wydawcy, cokolwiek za tym stało podjął taką decyzję i należy ją uszanować. A rozważając temat prowadzenia wytwórni, wszystko chyba zależy od tego jakie jest założenie prowadzenia takiej działalności i jakie się ma aspiracje rozpoczynając ten biznes. Jeżeli nastawiasz się na przychód, który zapewni Ci finansowanie wszelakich kosztów i inwestycji w przyszłe wydawnictwa oraz 10 tys. zł wypłaty dla Ciebie – wtedy może być ciężko. Ale jeśli satysfakcjonujący jest fakt samofinansowania się wytwórni + na waciki wtedy chyba nie jest tak ciężko. Pozostaje jeszcze kwestia kosztów – idziesz w full-pro – wynajmujesz biuro, magazyn i zatrudniasz kogoś do pakowania – wtedy też szanse na utrzymanie na powierzchni maleją.
Powoli zbliżamy się do końca. Przybliż swoje może swoje aktualne wydawnictwa lub plany na przyszłość Wolfspell Records.
Co najważniejsze pracuję nad nowym sklepem, bo aktualne rozwiązanie doprowadza mnie do szału – powinien do końca roku być gotowy. W grudniu i styczniu 2018 ukaże się kilka nowych albumów – będzie nowy album Darkeater, którego debiut tez ukazał się w Wolfspell. Brón – atmosferyczny projket Andy’ego z Barshasketh, Belliciste. Foedus z Finlandii, Vvilderness świetny debiut z Węgier. W drodze również kompilacja kilku EP oraz nowy album Hermóðr. W przyszłym roku nowe albumy Kataxu i Gontyna Kry. W międzyczasie będzie kilka winylowych wydawnictw (Riivaus, Bezmir) i coś z dungeon synth w sublabelu – Garavlúth Records. Także dzieje się.
Parę luźnych pytań na zakończenie. Jakie trunki preferujesz? Piwo, wino, wódka, whiskey czy może wszystko jak leci?
No, trunki lubię i wstrzemięźliwością nie grzeszę, głownie piwo – a w zasadzie czeskie piwo, polskie koncerniaki są podłe, natomiast większość rzemieślniczych jest przekombinowana i przearomatyzowana amerykańskimi chmielami. Wino lubię, a szczególnie białe półwytrawne z gazowaną wodą mineralną i lodem – polecam w upały. Wódy nie tykam, whisky, whiskey oraz burbon – tak, ale dla smaku, głownie jesienią i zimą bez coli oczywiście.
Wiem, że sporo podróżujesz. Jakie rejony sprawiają Ci najwięcej przyjemności?
W zasadzie większość miejsc gdzie się pojawiam to góry, uwielbiam Karkonosze i jak tylko mogę to tam się pojawiam. To wspaniałe miejsce pełne majestatu. Mimo że niezbyt wysokie, potrafią dokopać.
Przy takim natłoku obowiązków jakim jest prowadzenie sklepu i wydawnictwa, znajdujesz czas na inne rozrywki, np. gry komputerowe, filmy, seriale?
W gry komputerowe nie gram praktycznie wcale, PS3 posiadam od chyba 5 lat i dorobiłem się 2 gier – Fifa 13 i Fifa 14 :). Seriale, czasem oglądam – szczególnie z Netfix – Stranger Things, Dark, Rick & Morthy, a w telewizji jedynie Kiepskich jak gdzieś trafię. Generalnie preferuję książki.
Dzięki za wywiad i powodzenia!
Ja też bardzo dziękuję za wywiad i możliwość prezentacji. Powodzenia również w Black Death Prod!
https://www.wolfspellrex.com/
http://wolfspell.pl/
https://wolfspellrecords.bandcamp.com/music
wolfspellrex@gmail.com
