Doomster Reich – Drug Magick
(22 stycznia 2018, napisał: Pudel)
Jakoś przegapiłem moment, w którym klasyczny doom stał się u nas na tyle popularny, że Saint Vitus w środku tygodnia potrafi zapełnić niemały klub a wszyscy przyznają się do słuchania Pentagram czy Obsessed od kołyski. No ale nieważne, jest to bardzo dobra muzyka, więc dobrze, że się jakoś przebiła. Nie dziwi więc, że pojawiły się i u nas kapele poruszające się w tej stylistyce. No dobra, Doomster Reich to nie jacyś debiutanci, stoi za nimi szanowany label, kilka wydawnictw już mają na swoim koncie – ja jednak dopiero teraz mam okazję się z twórczością tej łódzkiej grupy zapoznać. Muzycy z tego hordu udzielają się lub udzielali także np. w lubianym przeze mnie Deep desolation, oraz dużo mniej podobającym mi się Skald of Morgoth, więc byłem ciekaw jak to wszystko „żre”. Mamy tu sześć numerów, poza jednym wszystkie kręcą się wokół dziesięciu minut czasu trwania, nie ma więc lekko. Początek mocno kojarzy się z tym przystępniejszym obliczem Electric Wizard, wokal wręcz momentami irytuje zaciąganiem „pod” Oborna. Numer jednak fajnie się rozwija, od takiego niczym niewyróżniającego się doomu przez żywszy środek, aż po ładnie schizową końcówkę. I w zasadzie cały album to taka mieszanka dosyć tradycyjnego, ciężkiego grania, odrobiny psychodelii(„Round the bend Satan”, „Black Earth, Red Sun”), czasem jakiegoś – hehe – żywszego grania a’la Acid Witch(„Chemical Funeral”). Czyli – wszystko na miejscu. I paradoksalnie właśnie niekoniecznie jest to zaletą. Akurat ta stylistyka pozwala na bardzo wiele, a muzycy z Łodzi jakby trochę się bali naprawdę odlecieć. Może to „wina” studia(bo i w brzmieniu jakby trochę brakowało mocy), ale mimo najszczerszych chęci ciężko mi było i jest dać się porwać tym dźwiękom, płyta po prostu sobie leci… i jakby mnie ktoś tak na szybko spytał, co mam o tym materiale do powiedzenia, to bym odrzekł, że jest „spoko”. Tylko to trochę mało, bo konkurencja na calusieńkim świecie jest ogromna. Nie wątpię, że takie dźwięki grają panom artystom w sercach, ale momentami blisko tu do granicy między konkretnym doomowym graniem, a udaną, ale jednak stylizacją. Materiały promocyjne coś bredzą o krautrocku – litości, kilka efektów dźwiękowych to nie wszystko, o co w tamtej muzyce chodziło. Co nie zmienia faktu, że najnowsza propozycja Doomster Reich jest dobra. Szkoda, że zespół wszystko tu zrobił tylko(lub aż?) poprawnie, co przy jednoczesnym braku jakichś naprawdę porywających riffów daje całościowo niezły efekt, ale wątpię, żeby za rok czy dwa ktoś o tej płycie pamiętał.
Wyd. Old Temple, 2017
Lista utworów:
1. Gimme Skelter
2. Rites Of Drug Magick
3. Round The Bend Satan
4. Meet The Dead
5. Chemical Funeral
6. Black, Earth, Red Sun
Ocena: 6/10