Jack Crusher – Soulless humanity
(2 stycznia 2018, napisał: Pudel)

„Soulles humanity” to wprawdzie pierwszy pełny album działającego w Busku Jack Crusher, jednak muzyków tej formacji ciężko raczej nazwać nowicjuszami – trzech panów artystów udzielało się dłużej bądź krócej w nieodżałowanym Devilyn, w ich CV znajdują się też takie formacje jak Spinal Cord czy Rise Up. Przy czym jeśli ktoś oczekuje kontynuacji tego, co robiło Devilyn, to lepiej niech da sobie spokój. Muzyka Jack Crusher to zupełnie inne rejony ciężkiego grania. Zamiast wściekłych blastów i ultragęstego riffowania mamy tu przestrzeń, groove… przy czym jest to nadal dosyć ciężkie granie, choć ten ciężar uzyskano innymi środkami. Ze wzglkędu na jadący growlem wokal pewnie by można nazwać tą muzykę melodyjnym death metalem, ale i thrashowe riffy się tu trafiają, i wręcz klimaty z okolic Pantery czy nawet Illusion i jakaś odrobinka nowoczesnej elektroniki w tle. Najważniejsze jednak jest to, że to wszystko razem ładnie zadziałało i płyta robi jak najlepsze wrażenie i mimo zróżnicowanych wpływów ma też swój własny charakter. Przede wszystkim same kompozycje są dobre, bo cóż by było z tej różnorodności jakby nic nie zostawało w umyśle z tej muzyki. Jest wręcz odwrotnie, pewne refreny od razu wkręcają się w łeb i co najważniejsze – po kilkunastu odsłuchach nadal tam są, jednocześnie nie irytując. A to już jest sztuka niemała takie coś stworzyć. Dobrze wypada polskojęzyczny numer „gniew”, nie wiem czy całość by nie zabrzmiała jeszcze lepiej w naszej ojczystej mowie. Ale w sumie polski w ciężkiej muzie ma tyle samo zwolenników co przeciwników, więc… W każdym razie, jest to kawał dobrego grania. W ten sposób mnóstwo kapel usiłowało i nadal usiłuje grać. I przeważnie wychodzi z tego okropna kupa. A album Jack Crusher to i taka rzecz co nie powinna odrzucić kogoś przyzwyczajonego do nieco lżejszej muzy a i miłośnik bardziej srogiego diabelstwa powinien być ukontentowany. Myślę też, że ta muza może mieć jeszcze większego kopa na żywo (choć brzmienie płyty jest bardzo fajne). Widać i słychać, że kapela ma pomysł na siebie, dobrze, że poszła za tym bardzo dobra muza. Wprawdzie nasz rynek muzyczny ogólnie jest przedziwny i niezbadane są jego wyroki, nie zdziwiłbym się jednak, gdyby o tym Jacku zrobiło się za sprawą ich debiutanckiej płyty głośno.
Wyd. Szataniec, 2017
Lista utworów:
1. Red roses
2. What will you say
3. One step too far
4. Gniew
5. Soulless humanity
6. Salt in the wound
7. Yuth
8. Hope dies last
9. Antagonism
10. Bloody sunrise
Ocena: -8/10
