Dagorath – Glare Of The Morning Star
(4 grudnia 2017, napisał: Prezes)

Swego czasu na naszych łamach z umiarkowanym optymizmem o debiutanckiej EPce bydgoskiego Dagorath wypowiadał się Pudel, dziś mi przyszło zmierzyć się z ich pierwszym pełno czasowym materiałem. Szczerze mówiąc spodziewałem się płyty jakich słyszałem już dziesiątki, jeśli nie setki i miałem rację… choć nie do końca. Owszem, zespół ten inspiruje się skandynawską sceną black metalową początku lat 90. i nawet nie ma zamiaru tego ukrywać. Niektóre riffy i zagrywki można by nawet odczytać jako hołd dla nieśmiertelnego „De Mysteriis…”. Panowie z Dagorath poruszają się więc po ścieżkach znanych i dawno już wydeptanych, ale robią to bardzo pewnie i nie starają się przy tym stąpać dokładnie po czyichś śladach. Ich debiutancki materiał jest, można to śmiało powiedzieć, w swojej kategorii bardzo mocnym materiałem, któremu ciężko byłoby wytknąć jakieś poważniejsze błędy. Tutaj po prostu wszystko się zgadza i jest na swoim miejscu. Wokale, obowiązkowo skrzekliwe (ale nie piskliwe), robią dobre wrażenie, produkcja to surowizna, która jednak da się spokojnie przyswoić. Mocną stroną „Glare of the Morning Star” są na pewno kompozycje. Niby mocno osadzone w sztywnych ramach gatunku, mimo to zręcznie wymykają się nudzie i są naprawdę ciekawie zrobione. Równowaga pomiędzy graniem szybkim i wolniejszym została zachowana. I tak obok wolnych, marszowych niemal motywów mamy tu też sporo, na swój sposób chwytliwego grania w średnich tempach i obowiązkowo oczywiście zestaw tremolo + „tukan”. Co ważne, nie jest to jakieś tam prostackie łupanie z trzema riffami na krzyż. Jasne, zdarzają się proste, oklepane już motywy, ale między nimi co chwila pojawiają się bardziej zawiłe, może niekoniecznie słyszalne przy pierwszym odsłuchu zagrywki. Zdarza się nawet że pojawi się jakaś solóweczka, co przecież tak oczywiste przy tego typu graniu już nie jest. Żeby jednak uznać taki materiał za dobry w swojej klasie niezbędna jest tutaj jeszcze jedna rzecz: klimat! O to także nie musicie się bać, bo zło i niedobro sączy się z głośników już od pierwszych minut i wpada w nasze mózgi szerokim, czarnym strumieniem. Można więc spokojnie powiedzieć, że „Glare…” to album naprawdę udany, który bez problemu trafi do fanów drugiej fali skandynawskiego black metalu.
Wyd. Under the Sign of Garazel, 2017
Lista utworów:
1.Crushing the Falsehood of Divinations
2.Whore’s Throne Successor
3.Przemienienie
4.Grostesque Procession
5.XIII
6.Sepulchral Slaughter
7.Delilah
8.Black Magick Covenant
Ocena: -8/10
