Expulser – Fornications
(2 grudnia 2017, napisał: Pudel)
Dziś zabawimy się w inżyniera Mamonia i zajmiemy się wznowieniem. Krótki materiał brazylijskiego Expulser ukazał się początkowo w 1990 roku na splicie z również brazylijskim Brutal Distortion. Teraz, za sprawą Greyhaze records można zaopatrzyć się w ten materiał wytłoczony na wypasionym, 180 gramowym winylu w kolorze czarnym lub czerwonym. Co i jak grały brazylijskie kapele na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku chyba każdy wie. I Expulser nie był tu jakimś wyjątkiem – przez te niecałe trzynaście minut, które trwa ta EPka kwartet niemal cały czas napierdala jak zły, jeśli trafia się jakieś lekkie zwolnienie, to tylko po to, żeby jakiś kozacki riff mógł odpowiednio wybrzmieć. Muzycznie to mieszanka chamskiego, brudnego, ale tez zagranego z polotem wściekłego thrashu z death metalem. Elementy deathowe to głównie wokal i cudownie chaotyczne solówki. Nie jest to – i nie była już w momencie premiery – muzyka specjalnie oryginalna, ale wściekłością, chamstwem i wykopem tych trzech numerów niejedną wydaną dziś pełną płytę z pseudoldschoolem by można roznieść w pył. No na przykład taki numer „No resurrection” – przebojowy riff na otwarcie, potem od razu wpierdol taki, że głowa mała. Zero niepotrzebnych ozdobników, budowania nastrojów. Ino napierdol. I o to chodzi. Fani starej (ale naprawdę starej!) Sepy, Sarcofago, ale też choćby Protectora czy wczesnego Morbid Angel natychmiast powinni się tą pozycją zainteresować! A zespół, choć w mocno zmienionym składzie, działa dalej, więc może jeszcze jakiś solidny łomot panowie nam spuszczą…
Wyd. Greyhaze records, 2017
Lista utworów:
1. Vomiting in paradise
2. The Offensor
3. No Resurrection
Ocena: 8/10
https://www.facebook.com/Expulser-the-fall-of-lust-and-richness-950306578326627/