V/A – In Mordor Where The Shadows Are – Homage to Summoning
(22 października 2017, napisał: M.G.)

Gdyby nie J.R.R. Tolkien oraz H.P. Lovecraft metal wyglądałby inaczej. Książki napisane przez obu Panów mają do tej pory silny wpływ na scenę. Trzymając się w tym tekście tylko Tolkiena, kilka ważnych dla mnie zespołów mogłoby nie istnieć lub tworzyć coś zupełnie innego. Nie byłoby Burzum, Gorgoroth czy kilku innych, mniejszych zespołów typu Uruk-Hai, Lugburz, etc. No i nie byłoby Summoning. Jeden z pierwszych „Epic Black Metalowy” zespołów. Trafiłem na nich przy okazji premiery „Oath Bound”, który był reklamowany „Album zawiera utwór nagrany w języku orków”. Były to czasy tolkienowskiej fascynacji, więc niewiele myśląc (jako nastoletni szczyl, uczeń ostatniej klasy gimnazjum) pobrałem torrenta z albumem. Od pierwszego przesłuchania zostałem fanem Summoning. W późniejszym czasie kolejne krążki lądowały już na półce, a nie na dysku.
Summoning ma fanów na całym świecie, którzy co rusz coverują ich utwory. Tym razem w ręce wpadł mi przepięknie wydany trybut dla tego zespołu o nazwie „In Mordor Where The Shadows Are”, który ukazał się pod skrzydłami rodzimego Wolfspell Records. Trybut został zawarty na 3 płytach w kartonowym opakowaniu ze srebrnymi tłoczeniami. Do udziału w tym przedsięwzięciu zostało zaproszonych łącznie 21 zespołów (m.in Galdur, Demonic Slaughter, Wędrujący Wiatr, Caladan Brood, Evilfeast czy Eldamar), co daje łącznie prawie 3 GODZINY epickiego/atmosferycznego black metalu i ambientu. Sporo. Dlatego opiszę krótko każdy z utworów. No to jedziemy z tematem.
Kompilację otwiera utwór „Grey Havens” zespołu Mesarthim. Z oryginalnego intro, kawałek został urozmaicony również bardziej blackowym pazurem. Co ważniejsze, to urozmaicenie świetnie wpasowuje się w klimat albumu. Następnym utworem jest Druadan Forest „Beyond Bloodred Horizons”. Cover jest wykonany bardziej „epicko” oraz w wolniejszym tempie niż oryginał. Bardzo ciekawe podejście, na plus oczywiście. Gdyby nie to, że przesłuchałem kilkanaście razy płytę „Lugburz”, z której pochodzi ten kawałek, mógłbym go wziąć za kolejny twór Druadan Forest. Kolejnym zespołem jest Azghal. Ich wizja „Where Winters Forever Cry” jest już bliższa pierwowzorowi. Bardziej blackowe niż epickie czy atmosferyczne granie. Wokal bardzo na plus, jest w bardzo Summoningowym stylu. Czwarty utwór i kolejne intro „Soul Wandering” w wykonaniu Sakristei. Niby wszystko ok, dobrze odegrane, ale czegoś brakuje. Dźwięk jest trochę pusty i zbyt chaotyczny. Chyba nie do końca była przemyślana aranżacja tej kompozycji. Następnie możemy usłyszeć Thy Light „Lugburz”. Tym razem odegrany poprawnie, bardzo blisko oryginału. Kłują tylko trochę szybsze wstawki. Może to zamierzony efekt, mi nie do końca to pasuje. Kolejnym wykonawcą jest Othalan oraz ich wersja „The Passing of the Grey Company”. Pierwsze co usłyszałem, to brak piszczałek oraz zastąpienie ich gitarą oraz fletem(?). Inne, ale bardzo ciekawe rozwiązanie, tym bardziej, że naprawdę solidnie zagrane. Reszta utworu już bliższa wersji Summoning, czyli rasowy black metal. Przedostatnim utworem z pierwszej płyty jest „Marching Homewards” zespołu Demonic Slaughter. W sumie to trochę się zdziwiłem, bo nie spodziewałem się po nich takiego grania. Jeszcze większe zaskoczenie przyszło podczas odsłuchu. Ich aranżacja jest świetna! Wszystko jest zrobione tak jak trzeba. Czuć klimat Summoning, ale to jednak dalej nuta Demonic Slaughter. Ostatnim utworem z pierwszego krążka jest, znany już fanom Wolfspell Records, Kalmankantaja „Through the Forest of Dol Guldur”. Cover jest trochę spokojniejszy oraz bardziej „melodyjny” niż wersja Summoning. Całość zagrana na najwyższym poziomie.
Drugą płytę otwiera Galdur „Angbands Schmieden”. Zespół tworzy muzykę Dungeon Synth, więc cover intra wyszedł im pierwszoklasowo. Kolejny prezentuje się fiński Wyrd z utworem „Nightshade Forest”. Generalnie wszystko jest dobrze, perkusja, gitary, wokal, no ale te elektroniczne wstawki jakoś leżą. Na plus można zaliczyć klimat utworu, bardzo zbliżony do Summoning. Następnym wykonawcą jest Avathar oraz ich wersja „Elfstone”, która lekko mówiąc… jest słaba. Cały kawałek to tragedia. Jak na zespół, który gra Epic Black/Folk Metal, to ich warsztat jest bardzo słaby. Małym pocieszeniem jest to, że jako kolejny prezentuje się, znany na rodzimej scenie, Wędrujący Wiatr wraz z „Niczym Białe Oczy Bogów (Like Some Snow-White Marble Eyes)”. Wyjątkiem na całej kompilacji jest przetłumaczony na język polski tekst utworu. Jeżeli, ktoś chce usłyszeć Summoning w oprawie Wędrującego Wiatru to polecam. Może początkowo perkusja nie daje rady, ale rozkręca się. Kolejny w szeregu stawia się Midnight Odyssey z Australi oraz „Where Hope And Daylight Die”. Tym razem mamy do czynienia z bardziej ambientowo-blackowo wersją utworu z czystymi wokalami. Bardzo dobre połączenie i nad wyraz wpasowuje się atmosferę kompilacji. Przedostatnim zespołem na drugiej płycie jest amerykański Mirkwood z utworem „ The Rotting Horse On The Deadly Ground”. Nie do końca wchodzi mi ten kawałek. Muzycznie tak nawet średnio, ale wokal bardzo cienki. Nie mogę się przekonać do ich wersji, no cóż… trudno. Ostatni prezentuje się ukraiński Severoth i (jeden z moich ulubionych utworów Summoning) „A Distant Flame Before the Sun”. Utwór zagrany bardzo po swojemu, nawet za bardzo. Wokal jest ledwo słyszalny. Poza tym to bardzo dobrze zrobiony cover.
No i czas na płytę numer 3. Kolumbijski Dream of Nature przygotował „A New Power is Rising”. Cover jest trochę dłuższy, ale na pewno nie stracił nic ze swojej patosowej atmosfery. Chociaż tylko te bębny są trochę płytkie. Reszta jak najbardziej na plus. Jako drugi prezentuje się Caladan Brood „Farewell”. Tutaj nie może być źle. Calad Brood cały utwór wykonał perfekcyjnie, utwierdzając mnie w przekonaniu, ze są godni miana jednego z najlepszych Epic Black Metalowych zespołów. Kolejny w kolejce jest Evilfeast z dwoma utworami, „Arcenstone” oraz „Morthond”. Oba utwory są wykonane bardzo dobrze. Evilfeast działa już prawie 20 lat w tym gatunku, więc nie ma mowy o kiepskiej muzyce. Następny pojawia się Emyn Muil „Menegroth”. O ile pierwszy ich album średnio do mnie przemawia, tak cover wykonali perfekcyjnie. Czuć w tym klimat twórczości Tolkiena. Klawisze oraz inne dodatki naprawdę solidnie zagrane. Przedostatni na liście jest Eldamar „Land Of The Dead”. Ich debiutancki album, to wg. mnie najlepszy epic poprzedniego roku. No i nie zawiodłem się także tutaj. Cały kawałek odegrany perfekcyjnie. Eldamar zachował swoje charakterystyczne klawisze, co jest dla mnie dodatkowym plusem. Jako ostatni prezentuje się Elderwind „Flammifer”. Generalnie jest ok, chociaż przy wolniejszych momentach mam bardzo mieszane odczucia. No ale to może tylko mi nie pasuje jakoś harmonia w blacku. Poza tym to całkiem dobrze, bardziej blackowo niż oryginal, ale klimat zachowany.
No i czas na krótkie podsumowanie. Według mnie naprawdę dobra kompilacja i trybut dla legendy Epic Black Metalu. Pomijając dwa utwory, to reszta wypada bardzo dobrze. No cóż, nie da się uniknąć tego przy tylu zespołach i tylu różnych wizjach. Dla fanów Summoning – pozycja obowiązkowa. Dla fanów poszczególnych zespołów, które udzieliły się w trybucie – pozycja obowiązkowa. Jeżeli lubisz klimatyczne granie – również pozycja obowiązkowa. Resztę zachęcam do zakupu.
Wyd. Wolfspell Records, 2016
Lista utworów:
CD1
1. Mesarthim – Grey Havens
2. Druadan Forest – Beyond Bloodred Horizons
3. Azaghal – Where Winters Forever Cry
4. Sakristei – Soul Wandering
5. Thy Light – Lugburz
6. Oþalan – The Passing of the Grey Company
7. Demonic Slaughter – Marching Homewards
8. Kalmankantaja – Through the Forest of Dol Guldur
CD2
1. Galdur – Angbands Schmieden
2. Wyrd – Nightshade Forests feat. V+Khaoz
3. Avathar – Elfstone
4. Wędrujący Wiatr – Niczym białe oczy bogów
5. Midnight Odyssey – Where Hope and Daylight Die
6. Mirkwood – The Rotting Horse on the Deadly Ground
7. Severoth – A Distant Flame Before the Sun
CD3
1. Dreams of Nature – A New Power Is Rising
2. Caladan Brood – Farewell
3. Evilfeast – Arcenstone & Morthond
4. Emyn Muil – Menegroth
5. Eldamar – Land of the Dead
6. Elderwind – Flammifer
Ocena: 9/10
