Menin – Lord of Pain
(17 września 2017, napisał: Pudel)
Fala kapel stonerowo – doomowych zdaje się nie mieć końca. I w sumie dobrze, bo to zasadniczo ciekawe granie zwykle jest. Jedną z takich nowych ciężko-ponurych kapel, których twórczość do nas ostatnio dotarła jest Menin z Portland. Ich tegoroczna EPka to tylko trzy numery, trwające za to aż 22 minuty. Jest oczywiście ciężko, niezbyt szybko. Ale brzmieniowo to znacznie bliżej tu do powiedzmy Electric Wizard czy Cathedral z okresu „Endtyme” niż do tych wszystkich retro-okultystów, jakich teraz pełno. Trzeba typom przyznać, że posiedzieli chyba nad tymi numerami, bo mimo zamierzonej zapewne brzmieniowej monotonii dzieje się w tych kompozycjach całkiem sporo – a jednocześnie motywy ładnie przelewają się z jednego w drugi, wszystko ma swoje miejsce, sens i cel. Ciekawa jest też sama konfiguracja w jakiej kapela występuje – mianowicie obok gitary i basu mamy tu dwóch ludzi od bębnów i też ma to swój sens – zwłaszcza w dziesięciominutowym „Logrus” gdzie pierwsze trzy minuty to niepokojące, bardzo transowe granie. Co mnie w tym graniu przekonuje znacznie mniej, to niestety bardzo sztampowy, nieciekawy wokal (w wykonaniu gitarzysty). Myślę, że jednak jakiś czystszy, czy z innej beczki podbity jakimiś pogłosami śpiew by tu się sprawdził znacznie lepiej od takiego nieco męczącego pokrzykiwania. Albo może jeszcze lepiej by było darować sobie wokale zupełnie? Bo nie ukrywam, że właśnie budowanie transowego klimatu kapeli wychodzi najlepiej. Niemniej jednak „Lord of pain” jako całość prezentuje się co najmniej przyzwoicie, zaś skład kapeli jak i same numery pozwalają z optymizmem patrzeć w przyszłość – oby tylko kapela nie bała się odlecieć nieco bardizej na kolejnych materiałach to może być z nich sporo pociechy dla lubujących się w doomie słuchaczy.
Wyd. Doom Stew rec., 2017
Lista utworów:
1. Lord of pain
2. Logrus
3. Mercer
Ocena: 7/10