Besatt – Hail Lucifer
(29 listopada 2004, napisał: Adam Joseph Stodolny)

Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się po tej płycie zbyt wiele. Myślałem, że Creon, Fulmineus i Beldaroh nagrali kolejną Black Metalową napierdalankę jakich wiele. Na szczęście bardzo się myliłem. Już po pierwszym przesłuchaniu krążka wiedziałem, że ten będzie jednym z moich ulubionych.
Zespól nie ukrywa swojej sympatii do rogatego. Łatwo to spostrzec po prostym tytule i okładce, która przedstawia wiadomo co. Po mało ciekawym i bardzo mozolnym intrze, w którym słyszymy coś podobnego do organów, następuje właściwa część płyty. Pierwszy utwór “Revelation” nie powala, ale następny “AntiChrist” jest już lepszy. Ogólnie im dalej tym lepiej, ze szczególnym wskazaniem na zdecydowanie najlepszy utwór “WAR”, który rozpoczyna się wściekłym okrzykiem. Już po chwili do naszych uszu docierają odgłosy bitwy, szczęku broni, krzyku ludzi ścierających się ze sobą, rżenia koni itp. zmieszane z gitarami i perkusją ! Moim zdaniem tworzy to niesamowity efekt! Myślę, że ta płytę można kupić tylko dla tego jednego świetnego utworu. Nie znaczy to jednak, że inne kawałki są złe. Po prostu ten jest bez wątpienia najlepszy! Bezpośrednio po “War” są jeszcze dwa dobre utwory a mianowicie tytułowy “Hail Lucifer” oraz “Mad Minds”. Outro jest prawie identyczne jak Intro więc można sobie je darować.
Hail Licifer to prawdopodobnie najlepszy krążek w dyskografii Besatt. Kipi z niego zło, a zło to znak rozpoznawczy “opętanych”. Z pewnością są lepsze zespoły BM, ale Hail Lucifer to pozycja, z którą na pewno warto się zapoznać. Polecam!
masther
Lista utworów:
1. Intro
2. Revelation
3. Antichrist
4. Black Banner
5. My Truth
6. War
7. Hail Lucifer
8. Mad Minds
9. Outro
Ocena: 8+/10
