Ironbound – She-Devil
(14 lipca 2017, napisał: Pudel)
Rybnicki Ironbound to kolejny reprezentant klasycznego heavy w naszym pięknym kraju. Tegoroczna EPka przynosi cztery numery grania spod znaku „Denim and leather”. No i cóż, z takim graniem to jest tak, że o ile jest dobrze to wszystko zagrane i zaśpiewane to już jest co najmniej dobrze, fajnie się słucha etc. Gorzej, że to naprawdę mocno wyeksploatowany gatunek i żeby się przebić naprawdę trzeba ciekawych pomysłów i dobrych kompozycji. Na szczęście Ironbound co najmniej „daje radę”. Co mnie przede wszystkim uderzyło w pierwszych dwóch numerach: niby to wszystko znajome, ale już wypunktować konkretne wpływy byłoby ciężko. Choć na pewno Judas Priest się gdzieś tu czai, także Saxon oraz – w numerze tytułowym – bardziej przebojowe rejony, powiedzmy z okolic WASP. W trzecim numerze mamy małą zmianę klimatu, są zmiany tempa, jest osiem minut czasu trwania i… Ajron Mejden. Galopady, charakterystyczne zaśpiewy – oj chyba ktoś tu słuchał sporo zwłaszcza nowszych albumów ekipy Harrisa. Kompozycja się broni, ale nie ukrywam, że lepiej mi leży Ironbound w tych bardziej zwartych formach. Do których zespół wraca w numerze „Ironbound”, pełnym świetnych gitarowych riffów, szkoda że wokalista tu jakoś bez życia zaśpiewał. Ogólnie jednak wokal jest ok, raczej mamy tu średnie rejestry, coś powiedzmy jakby Blaze’a sklonować? Tak czy siak wokalisty, który na EPce zaspiewał w zespole już nie ma a osoba następcy pozwala z optymizmem patrzeć na dalsze losy zespołu. Fajny jest to materiał, zwolennikom klasycznego grania radzę zapamiętać nazwę Ironbound.
Wyd. własne zespołu, 2017
Lista utworów:
1. Judgement day
2. She-devil
3. House of dreams
4. Ironbound
Ocena: 7/10
https://www.facebook.com/ironboundpl/