Gloom – Catharsis
(11 lipca 2017, napisał: Pudel)
O ile mnie pamiec nie myli, to widziałem kiedyś recenzowany dziś zespół na koncercie, ale to było dawno i nieprawda. Bo i Gloom to nie żadni debiutanci – kapela powstała 16 lat temu, jednak „Catharsis” to dopiero drugi album formacji. No i cóż – Gloom gra gothic metal. W dodatku w bardzo melodyjnej, przystępnej formie. Jakbym miał te dźwięki z „Catharsis” do czegoś porównac to byłby to… Him. Tak jak u smutnych Finów mamy tu smutne melodie, melodyjny niski wokal, ale przy tym całkiem to jest żwawe, mocno gitarowe, choć te gitary grają i brzmią raczej na rockowo czy nawet pop rockowo, nie metalowo (no dobra, czasem gdzieś w tle jakieś heavymetalowe zagrywki się przytrafiają, zwłaszcza spod znaku Iron Maiden). No słodkie to strasznie, mięciutkie i milutkie, ale w sumie wolę już takie dźwięki od jakiegoś nadętego pseudosymfonicznego „progresu” dla ubogich. Są tu oczywiście momenty lepsze i gorsze, cover The Cure został przerobiony totalnie na modłę Him i troszkę zęby bolą od słuchania, ale twórczość własna jest dosyć „zjadliwa” – choć ciężko tu mówić o jakimkolwiek metalu – ot, delikatnie „przymroczony” melodyjny, gitarowy pop-rock. Dosyć mało w tym wszystkim jest parapetów i dobrze, szkoda, że to co jednak jest to dosyć biedne pianinko głównie. Są też – obok głównego męskiego – wokale damskie i mam wrażenie, że trochę nie wykorzystano potencjału, żeby jakoś ciekawiej z odgłosami paszczą pokombinować. Ogólnie to jest po prostu kawałek solidnego, sprawnego grania. Które raczej niekoniecznie trafi w gusta naszych czytelników, posłuchać jednak można – jeśli chodzi o poziom „kompozytorski”, brmzieniowy, aranżacyjny – wstydu nie ma. Tylko po prostu stylistyka jest, jaka jest.
Wyd. Metal Age, 2017
Lista utworów:
1. Souls Walk Apart
2. Heart Dead Remains
3. Lovesong (The Cure cover)
4. Lillyann
5. No One Ever
6. Fatal Trust
7. Catharsis
8. The Last Chapter
Ocena: 6/10