A.V.D.L – Scourge
(20 kwietnia 2017, napisał: Prezes)

Japońcy to jednak mają poryte te baniaki… no chyba że po prostu za daleko mieszkają i trochę ich nie rozumiemy. Jednoosobowy twór A.V.D.L. jest dla mnie taką właśnie zagadką bo nie bardzo potrafię zrozumieć o co gościowi tutaj chodziło. Niby napieprza prymitywny black metal, ale jednak nie do końca. Raz wjeżdża na takie prędkości, że automat perkusyjny (?) ledwie wyrabia, a innym razem znowu snuje kompozycje w mega wolnym, sennym tempie. Sporo jest tu momentów klasycznego, szybkiego grania w skandynawskich klimatach z odrobiną chłodnej melodii, ale jest też miejsce dla dźwięków z całkiem innej bajki. Taki „Desolation” na przykład ma początek mocno zabarwiony szwedzkim melodyjnym black metalem, ale już utwór tytułowy to spokojna, nie mająca nic wspólnego z metalem, kompozycja, nieco senna, choć też niepokojąca. Trochę szkoda, że nie znalazło się tu więcej miejsca dla takich kompozycji jak otwierający płytę „26:40 Tokyo”, który naprawdę zaskakuje. Zamiast solidnego napierdolu, jakiego można by się tu spodziewać płytę rozpoczynają delikatne, lekko jazzujące dźwięki pianina przez które bardzo nieśmiało przedzierają się jakieś szumy… Te szumy to wokale, które zostały mocno schowane za innymi instrumentami. Jeśli się przysłuchać to da się tam wyłapać jakieś skrzeki, ale niewprawione ucho przez większość czasu słyszeć będzie jedynie szum lasu… Trochę szkoda, bo momentami słychać że wokal ma potencjał. W ogóle mam wrażenie, że Junichi, czyli jedyny członek A.V.D.L. miał sporo fajnych pomysłów, ale nie starczyło tego na pełną płytę, więc dorzucił do tego dość przeciętne, monotonne blackowe granie i wyszedł album nierówny… Cóż, dziwna, poszarpana to recenzja, ale taki właśnie jest ten materiał…
Wyd. Via Nocturna, 2016
Lista utworów:
1. 26:40 Tokyo
2. How Is Your Life Today
3. Solitary Death
4. Ridiculously Deep
5. Desolation
6. Legions of Violence
7. Gasmask Amelia
8. Black Embrace
9. Scourge
10. Sayonara
Ocena: 6/10
