Voice of Winter – Childhood of evil
(2 kwietnia 2017, napisał: Pudel)
Trio Voice of Winter wywodzące się z francuskiej Burgundii to kapela istniejąca już niemal piętnaście lat. Dorobili się w tym czasie panowie kilku wydawnictw, w tym dwóch dużych albumów, z których nowszy, wydany pod koniec zeszłego roku „Childhood of evil” jest bohaterem dzisiejszego tekstu. Zespół gra death metal, i w zasadzie ciężko się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, ale ten ich death metal jest jakiś taki… dziwny. Początek płyty to dominacja raczej wolnych, no dobra: średnich temp, gitarowe riffy naprawdę mogą się podobać, czasem w tle pojawiają się jakieś delikatne efekty. Za to sekcja po prostu sobie gra, jakoś tak kompletnie bez mocy. Szybsza stopa, blasty? Zapomnijcie. Ok, nie samymi blastami człowiek żyje, ale no death metal z definicji oznacza muzykę mocną, przyłoić można na wiele sposobów. Ciekawiej robi się w drugim numerze, są zmiany tempa i nastroju, szkoda tylko, że pojawiają się jakieś od czapy wzięte czyste wokale – standardowy growl gitarzysty jest ok. I tak w zasadzie przez całą płytę – są fajne riffy, całe bardzo dobre fragmenty, są momenty męczenia buły graniem w kółko jednego motywu, czy jakimiś dramatycznie złymi zaśpiewami. Ogólnie największym jednak problemem tej płyty jest brak mocy. Zespół gra na jedną gitarę i fajnie, ze na płycie nie próbuje udawać, że jest inaczej, no ale w takiej sytuacji chociaż basista powinien się jakoś bardziej wysilić, a nie że gitarzysta bierze cały ciężar na siebie, jeszcze śpiewa, a pozostała dwójka niby coś tam gra, ale równocześnie myśli o niebieskich migdałach, albo może żre croissanty?! Przy czym słucha się tego ok, są naprawdę przyjemne fragmenty, ale całość wali jednak trochę taką okręgówką. Kapela zdradza jakieś progresywne ciągoty tu i ówdzie(zwłaszcza w dwóch ostatnich numerach, które dodatkowo trochę zalatują metalcorami jakimiś…), uważam jednak, że nie zawsze te ich kombinowanie ma sens a numery, które byłyby fajne w trzy-czterominutowej formie rozciągnięte do minut siedmiu czy nawet prawie dziesięciu niekoniecznie już porywają. Niby można tego posłuchac i się niexle przy tym bawić, tylko po co, skoro wokół tyle BDB wydawnictw?
Wyd. M.U.S.I.C. Records, 2016
Lista utworów:
01. View from Sedna
02. Ladies
03. Liberticide
04. Chrome
05. Childhood of Evil
06. Damocles
07. Lords of Whores
Ocena: 5/10