Septem – Living Storm (w skrócie)
(23 marca 2017, napisał: Prezes)

Nie ma co owijać w bawełnę: Septem, zespół który gra już ponoć od 2003 roku tym materiałem na kolana mnie nie rzucił. Panowie starają się grać dość grzeczne połączenie klasycznego heavy metalu z nieco bardziej energetycznymi, momentami bardziej agresywnymi, nieco thrashowymi zagrywkami. Wychodzi raczej średnio i mało porywająco. Cóż z tego że w kawałkach zazwyczaj trafi się jakiś jeden lepszy, bardziej interesujący riff, jeśli jest on obleczony w mocno przeciętniackie, wtórne granie. Do tego wokalista, któremu wydaje się że śpiewa w Helloween… Na szczęście te jego popisy od czasu do czasu przerywane są takimi niby-growlami, które trochę ratują sytuację. Może gdyby skrócić całość o połowę i zostawić tylko te najlepsze pomysły to byłoby do czego wracać? Mnie ten album po prostu nie przekonuje.
Plusy:
- wokal agresywny – daje odpocząć od tego klasycznego
- niektóre pozytywne, rock’n’rollowe zagrywki
- pojedyncze „ostre” riffy naprawdę dobre
Minusy:
- wokal klasyczny: nie dość że kaleczy język angielski to jeszcze ma irytującą manierę
- sporo przeciętnego, mocno wtórnego grania
- niby riffy klasyczne, a jednak ciężko cokolwiek z tego zapamiętać
- za długie, męczenie buły
- ballada
Wyd. Nadir Music, 2016
Lista utworów:
1. Lord of the Wasteland
2. Living Storm
3. Midnight Sky
4. Milestones
5. Cielo Drive
6. Waiting for Dawn
7. Montezuma II
8. The Crystal Prison
Ocena: 5/10
