Path of Sorrow – Fearytales

(10 marca 2017, napisał: Pudel)


Path of Sorrow – Fearytales

Wręcz zaskakująca jest żywotność gatunku pod tytułem melodyjny death metal. Lata mijają, mody przemijają i powracają, a nadal znajduje się w niemal każdym zakątku świata niemało ludzi, którym się wydaje, że łączenie melodyjnych gitar z szybkim tempem i zbliżonym do growlu wokalem to świetny pomysł. Jak w każdej stylistyce efekty takiego kombinowania bywają rózne, raz lepsze, raz gorsze, najczęściej po prostu przeciętne. Istniejący od 2012 roku włoski Path of Sorrow lokuje się ze swoim debiutanckim albumem o zgrabnej nazwie „Fearytales” gdzieś w okolicach środka skali. Goście z jednej strony czerpią pełnymi garściami z At The Gates, starego In Flames i tak dalej, ale tu i ówdzie sygnalizują, że jednak mamy już koniec drugiej dekady XXI wieku, choćby prezentując jakieś corowe, rytmiczne fragmenty. Są oczywiście odpowiednio zrobione solówki, jest wokal, który niby growluje, ale tak jakoś… lajtowo (i jest za bardzo z przodu w miksie, ale to inny temat), czasem idzie toto wszystko nawet w rejony Children of Bodom (choć bez klawiszy), czasem znów odzywają się bardziej thrashowe echa. Nawet w którymś fragmencie doszukałem się Sepultury! Ogólnie dobrze to jest wszystko zagrane, kawałki są dobrze poukładane, nie można też kapeli odmówić energii i kopa – tu i ówdzie złapałem się na tupaniu w rytm muzyki. Trochę gorzej jest we fragmentach gdzie zespół usiłuje dołożyć do pieca – technicznie wszystko się zgadza, ale jakoś to tak trochę brzmi jak jamnik rzucający się na dobermana, że na porównanie z dupy sobie pozwolę – np. początek „Lords of darkened skies” to moim zdaniem dobry przykład takiej sytuacji. Bo już na przykład numer kolejny, czyli „Nobody alive” pokazuje w czym kapela jest najlepsza – nośny, melodyjny riff, dosyć szybkie tempo i chwytliwy, choć prosty refren. Jeszcze żeby nam się nie nudziło, to trochę za połową albumu dostajemy nastrojowy przerywnik, co też ma swój sens, bo całość trwa uczciwe 50 minut. Nie jest to do końca „moja” muzyka, ale płyta jest po prostu solidna, dobra, ma power, jest zróżnicowana choć jednocześnie spójna stylistycznie. Nie zaszkodziła by tu lepsza produkcja czy bardziej zdecydowany wokal, ale jest po prostu OK. Bez wielkich uniesień, ale i bez ziewania czy poczucia żenady.

 

Wyd. Buil2Kill, 2016

 

Lista utworów:

 

1. Into The Path
2. Under The Mark Of Evil
3. Survive The Dead
4. Martyrs Of Hell
5. Lords Of Darkened Skies
6. Nobody Alive
7. Umbrages…
8. …Where Nothing Gathers
9. The Crawling Chaos
10. Sea Of Blood: The March For Morrigan
11. This Is The Entrance

Ocena: -7/10

 

https://www.facebook.com/PathOfSorrowDeath/

 

 

divider

polecamy

Brüdny Skürwiel – Silesian Bastards Mutilation Case – Mutilation Case Pincer Consortium – Geminus Schism Königreichssaal – Psalmen’o’delirium
divider

imprezy

Banisher, Dormant Ordeal oraz Terrordome na wspólnej  trasie jubileuszowej! Finał „Metal 2 the Masses Polska 2025″ już 21 czerwca w Chorzowie Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Unholy Blood Fest IV – Toruń
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty