Zone – World Is Vain
(28 lutego 2017, napisał: Prezes)

Zone to powstały całkiem niedawno czeski zespół, w którym za bas i wokale odpowiada Polak – Seba, znany z Cortege czy Uziel. Jak widać współpraca układa się całkiem nieźle, bo w krótkim czasie chłopaki zdążyli już zagrać całkiem sporo koncertów i dorobili się naprawdę solidnego debiutu. Początkowo, gdy usłyszałem, że Zone to kapela thrashowa, miałem nieco mieszane uczucia. Sory, ale jakoś na hasło „czeski thrash metal” serce nie bije mi szybciej. Wątpliwości jednak szybko minęły – w końcu Seba raczej nie maczałby paluchów w czymś słabym. Pierwszy odsłuch tej płyty tylko to potwierdził. „World Is Vain” to bardzo solidny debiut, który już od początku zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Co ciekawe, nie jest to podręcznikowa, thrashowa jazda byle do przodu, ale coś nieco bardziej skomplikowanego. Owszem, klasycznych, thrashowych riffów jest tutaj całkiem sporo, ale panowie starają się też dodać coś od siebie a nie tylko kopiować przemaglowane już milion razy niemieckie i amerykańskie wzorce. Większość utworów opiera się tu na średnich tempach, nie ma więc specjalnego ścigania się, epatowania szybkością. Tu bardziej nacisk kładziony jest na ciężar, energię… a także klimat. I tak obok dynamicznych, nierzadko chwytliwych, a nawet melodyjnych utworów mamy też spokojniejsze, znacznie bardziej mroczne. Taki „When the Light Fades Away” na przykład toczy się wolno, świetnie podkręcając atmosferę, ale na szczęście nie wpadając w jakieś rzewne melodyjki. „My Closest Enemy” też do najszybszych nie należy, rozpoczyna się klimatycznym klawiszem by po chwili bardzo fajnie się rozkręcić. Spokojnie, te klawisze używane są naprawdę oszczędnie, a przy tym bardzo „trafnie”, więc nie rażą, tylko z powodzeniem pomagają budować klimat. Oczywiście ten album to nie tylko spokojne granie, ostrych, a momentami nawet brutalnych motywów jest tutaj większość. Na pierwszy plan wysuwają się naturalnie gitary (dużo świetnych solówek!), choć dzięki solidnie ukręconemu brzmieniu także basik od czasu do czasu dochodzi do głosu. Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie tutaj też wokale Sebastiana. Mocne, agresywne, ale też dość zróżnicowane, dzięki czemu nie nużące.
Jeśli już miałbym tutaj się do czegoś przypierdolić, to chyba tylko do okładki, która jest bardzo… hmmm… typowa. Poza tym jednak ten album to naprawdę kawał solidnego metalowego grania, zróżnicowanego i nie tak oczywistego. Ja jestem na tak i czekam na więcej.
Wyd. hellshop.eu, 2016
Lista utworów:
1. Dependence
2. World Is Vain
3. Twenty Fifteen
4. Dead Nation
5. Everything Has Its End
6. The False Belief
7. When the Light Fades Away
8. My Closest Enemy
Ocena: +7/10
