PRAY U PREY – Figure The 8
(6 lutego 2017, napisał: Paweł Denys)
Uwielbiam takie dźwięki. Nic tu nie trzeba analizować, nie trzeba się głowić na skomplikowanymi podziałami i szukania po omacku sensu całości. Pray U Prey to twór nowy, ale jak się rzuci okiem na skład, to nikogo nowego tam nie znajdziemy. Starzy załoganci, którzy postanowili stworzyć nowy zespół i trochę pohałasować. Robią to najlepiej jak tylko potrafią, a że sroce spod ogona nie wypadli, to efekt jest wyśmienity. Panowie wrzucili do jednego kotła wszystkie swoje inspiracje, a składają się na nie death metal, thrash, hard core i oczywiście Napalm Death, zamieszali i wypluli z siebie kawałki, które nawet najtwardszych zawodników będę w stanie rzucić na glebę. Cios za ciosem, cała masa zajebistych, bo prostych gitar, taka sama gra sekcji. Nic w tym wyszukanego, ale to działa. Widać nie trzeba się głowić nad innowacjami, nad zaskakiwaniem słuchacza. Wystarczy grać to, co się najlepiej czuje, robić to szczerze i na maksymalnym wkurwieniu i styknie. Nie ma żadnego sensu w próbach wyróżniania jakiegoś pojedynczego strzału z tej płyty. Wszystkie od początku do końca i odwrotnie, stanowią tak spójną i koszącą całość, że szczęka jeszcze długo będzie bolała po kontakcie z nimi. Zaraz ktoś mi zarzuci, że przecież nie ma tu nawet jednego dźwięku, którego już ktoś by nie zagrał, ale ja się zapytam i co z tego? Spróbujcie wyjść choćby bez jednego siniaka po kontakcie z „Figure The 8″. Zaręczam wam, że jest to zadanie z gatunku niewykonalnych. Zamiast kręcić nosem lepiej włączyć płytę, dać dużo mocy na głośniki i wyć z zachwytu, a jednocześnie trzymać szczękę, żeby przypadkiem nie poleciała w kąt. Mi to absolutnie wystarcza, bo też taka mieszanka właśnie po to jest. Nie po to, żeby siedzieć z zamyśloną miną i uważnie śledzić każdy takt. Ma być piana na pysku, ma być zaciśnięta pięść, ma być młyn. Oczami wyobraźni widzę, co się będzie działa na ich koncertach. Będzie lała się krew, co do tego nie mam wątpliwości. Telefony lepiej zostawiać w domu, hehe. Mam tylko jeden mały zarzut względem całości. Niepotrzebnie dodano tu kawałki z demówki. Nigdy nie rozumiałem i już nie zrozumiem takich zabiegów. Pewnie zespół chciał pokazać wszystko, co tylko ma najlepszego, ale dla mnie takie wydłużanie płyty działa na niekorzyść. Trochę za długo, a przez to można odnieść wrażenie, że już pod sam koniec zaczyna brakować sił. Nie, nie zespołowi tylko słuchaczowi, a w tym wypadku mi. Nic to, nie ma się co mazgaić. Trzeba przeć do przodu i pozwalać tym dźwiękom lecieć jak najczęściej. Bezkompromisowa, agresywna i cholernie silna płyta. Zaprawieni w bojach maniacy będę cholernie zadowoleni, ci mniej obeznani mogą się mocno poobijać, ale też pewnie wsiąkną niczym przysłowiowa krew w piach.
Wyd. Selfmadegod Records, 2017
Lista utworów:
1. Figure The 8
2. Sentinels Of Shade
3. The Centre Of Nowhere Is Everywhere
4. Psychodrama Peepshow
5. Circles Into Spirals
6. Nightmare Field
7. All The King’s Men
8. Suffering Rules This World
9. Step Out Of The Kaleidoscope
10. We Become What We Are
11. I-Con
12. Pure
13. Enigma Rising
14. Halo Of Lies
15. Black Light Of Time
16. Liquidate Their Perceived Privilege
Ocena: +8/10
https://web.facebook.com/PrayUPrey/?fref=ts