THOSE WHO BRING THE TORTURE – Necromancer
(1 lutego 2017, napisał: Paweł Denys)

Rogga Johansson to na dupie nie lubi siedzieć. Facet zagrał w tak dużej ilości zespołów, nagrał niezliczoną ilość płyt, a wciąż jest mu mało i wyrzyguje kolejne materiały. Tym razem zdecydował się uraczyć wszystkich nową płytą Those Who Bring The Torture. „Necromancer” nie przynosi niczego nowego i warto to sobie od razu wyjaśnić. Jest to album przeznaczony dla największych maniaków szwedzkiej sceny. Każdy inny poczuje się znudzony już po pierwszym przesłuchaniu i raczej do tej płyty już nie wróci. Już pierwsze dźwięki albumu dają odpowiedź z czym będziemy mieli tu do czynienia. Dalszą część płyty odgadniecie bez żadnego pudła. Zaskoczeń brak, jest tylko typowo szwedzka mielonka, która niczym nie zaskakuje, ale też na pewno nie jest ekstraklasą. Przepis na muzykę graną w tym konkretnym zespole Rogga ma prosty jak budowa cepa. Wszystko się opiera o rytmiczny, masywny riff, który wsparty jest dość sporą ilością melodyki. Wszystko tu jest temu podporządkowane. Praktycznie przez cały czas płyta kręci się wokół tego patentu. Fakt, nieźle to nawet buja, potrafi w paru momentach zmusić do potupania nóżką, ale po wysłuchaniu całości praktycznie nic w głowie nie zostaje. Wbrew pozorom to nie musi być wielki minus, ale sami powiedzcie, czy chce się wam marnować czas na płytę, która wyłącznie jest? „Necromancer” nic nowego do oblicza death metalu nie wnosi. Odgrywanie znanych, pewnie również przez spore grono lubianych, patentów nie jest w stanie mnie przy sobie na dłużej zatrzymać. Co z tego, że jak sobie pomyślę np. o jakimś klubie i tych dźwiękach walących po dyni, to się pod nosem uśmiecham skoro w domowym zaciszu się przy tych dźwiękach nudzę. Takie rzeczy Grave doprowadził niemalże do perfekcji i wolę sobie jakiś ich album włączyć. Po co mi kopia? Wam też pewnie nie jest do niczego potrzebna, a więc jeśli nie jesteście ślepo zapatrzeni w szwedzką sceną, to sobie odpuście. Jeśli natomiast jakimś cudem wszystko, co tylko się tam ukazuje i ma nalepkę death metal łykacie, to możecie spróbować. Szału nie będzie, ale może kilka przyjemnych chwil w towarzystwie „Necromancer” spędzicie. Ja się męczyć nie będę, bo mi się po prostu nie chce. Posłuchałem, w paru momentach pobujałem się przy dobrych riffach i tyle w temacie. Nie napiszę wam, który kawałek jest cacy, a który jest be i należy go unikać, bo nie pamiętam. Ot, taki to album. Solidny, ale nic a nic się na tle całej sceny niewyróżniający. Jest to jest, ale tematu nie ma sensu dalej drążyć. Tylko dla maniaków i dla nikogo więcej. Dobranoc.
Wyd. Selfmadegod Records, 2017
Lista utworów:
1. Dead World Disorder
2. Shotgun Lobotomy
3. Parasite Tales
4. Relics of a Future Past
5. Necromancer
6. Equinoxer
7. Necromancer pt. II
8. The Morons Are Running The Asylum
9. Atlantis Interceptor
10. Humanity Has Left The Building
Ocena: 4/10
