Sons of Revolution – Sons of revolution

(30 stycznia 2017, napisał: Pudel)


Sons of Revolution – Sons of revolution

Fala retro – rocka, która wybuchła już ładnych kilka lat temu nie zwalnia tempa. I o ile może brak w tym wysypie grup, które zrewolucjonizują muzykę rockową i zostawią po sobie wiekopomne, pomnikowe albumy, to jednak ogólny poziom tkaiego grania moim skromnym zdaniem jest wyższy od np. „nowej fali thrashu” czy neoproga z lat osiemdziesiątych. Choć ten ostatni co by nie mówić zostawił po sobie jedną prawdziwą gwiazdę – Marillion. No ale my tu nie o tym, a o debiutanckim albumie włoskiej kapeli Sons of Revolution, zgodnie z rockową tradycją nazwanym tak samo jak zespół. Grupa istnieje od 2013 roku, na swoim koncie miała do tej pory tylko EPkę, jeśli chodzi o skład jest najtradycyjniej jak się da, czyli jedno wiosło, wokal, bas, bębny. Przy okazji płyty pojawiło się hasło, jakoby zespół grał rock/blues. No i przyznać trzeba, że choć raz ktoś w wytwórni pomyślał i hasło reklamowe odpowiada rzeczywistości, hehe. Synowie Rewolucji faktycznie grają mocno podszytego bluesem, ale jednak rocka, to znaczy nawet hard czy heavy rocka. Takiego może niezbyt odkrywczego, niespecjalnie progresywnego i agresywnego, ale zdecydowanie potrafiącego zaciekawić. Przede wszystkim, co ważne przy tkaiej muzie, udało się uzyskać odpowiednie brzmienie – bardzo naturalne, „lampowe”, nie dociążone na siłę. Jednocześnie bardzo selektywne i czytelne. Muzykom nigdzie się nie spieszy, całość utrzymana jest w średnich tempach, przy których mają okazję się wykazać przede wszystkim gitarzysta i wokalista. Ten ostatni śpiewa dosyć wysoko i potrzebowałem chwili, żeby się do tego wokalu przyzwyczaić – trochę mi się ten śpiew skojarzył  z Jackiem Whitem. Całosciowo jakbym miał do czegoś porównać muzykę SoR to chyba najtrafniejszym skojarzeniem będzie twórczość Free. Tak jak u ekipy Paula Rodgersa jest ten charakterystyczny nerw, bluesowy feeling, ale jednocześnie jest to „biała” muzyka. Brakuje troszkę tu wyrazistych refrenów, jakiegoś utworu, który by to wszystko pociągnął, mówiąc po ludzku: przebojowego singla. Niemniej jednak, duże wrażenie robi gitarzysta, który może nie nagrał tu jakichś epokowych riffów, ale wie co zrobić z instrumentem. Przydałoby się może, żeby basista coś może bardziej poczarował, ale jest ok. Jako całość album wypada bardzo dobrze, można go słuchać godzinami i coś tam zawsze ciekawego się wyłapie. Po prostu jest to kawał rasowego, ostrego, dosyć ciężkiego, choć niekoniecznie na metalowy sposób rocka. Jeśli lubicie całą żelazną klasykę hard rocka, ale też np. Blues Pills czy Dead Lord to polecam zapamiętać nazwę Sons of Revolution.

 

Wyd. Sliptrick records, 2017

 

Lista utworów:

 

1. I feel like crying

2. I’m falling

3. I’m coming home

4. Wasted youth

5. Stonewood

6. No way out

7. Rebel for a day

8. Grace

9. Slide

 

Ocena: +7/10

 

https://www.facebook.com/sonsofrevolutionband

 

 

divider

polecamy

Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear Three Eyes of the Void – The Atheist
divider

imprezy

Tankard, Defiance i Accu§er w Jablunkovie – thrash metalowa uczta tuż przy polskiej granicy Forever Nu! Festival 2025 – hołd dla legend nu metalu w Krakowie Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Furor Gallico w Krakowie Dom Zły w Krakowie – koncert w Klubie Gwarek EXEGI MONUMENTUM tour HOSTIA mini trasa koncertowa koncerty Mercurius Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty