MORBID MESSIAH – In the Name of True Death Metal

(22 stycznia 2017, napisał: Paweł Denys)


MORBID MESSIAH – In the Name of True Death Metal

No jak tak się tytułuje swoje pierwsze wydawnictwo, to nie ma możliwości, żeby mogła zajść jakaś pomyłka. Już swoim pierwszym krokiem Morbid Messiah stawia się zdecydowanie po stronie death metalu, tego prawdziwego i nie zamierza nawet udawać, że zależy im na czymś więcej. Pewnie dla jakiejś części publiki takie postawienie sprawy będzie już na starcie plusem i w sumie tylko do tej części publiczności jest adresowany ten materiał. Te dwadzieścia minut to wręcz apoteoza death metalu w jego pierwotnej formie. Wszystko to, co usłyszycie na „In The Name of True Death Metal”, to dźwięki, które pod koniec lat 80-tych i na początku następnej dekady święciły triumfy i zaprowadził death metal naprawdę wysoko. Oryginalności nie ma tu wcale, ale to akurat nie jest minus, bo też w death metalu nie chodzi o oryginalność, ale o autentyczność, która to jest w stanie zjednać zespołowi całkiem spore grono zwolenników. Cieszy mnie, że co i rusz powstają nowe zespołu hołdujące takiemu podejściu do tej odmiany metalu. Każda scena potrzebuje solidnych podstaw, na których inni będą mogli budować coś nowego. I dobrze, niech budują, ale Morbid Messiah ma takie podejście w głębokim poważaniu i gra w najlepsze dźwięki, które po prostu doskonale czuje. Nie mam też wątpliwości, że i wam ten krótki materiał sprawi sporo radości. Czy może być inaczej, gdy praktycznie każdy fragment płyty świetnie się odwołuje do twórczości Death, Obituary, czy np. Hellhammer? No ja myślę, że nie, a do tego dodajcie sobie całkiem sporą dawkę wściekłości, kilka naprawdę znakomitych zwolnień, które wprasują was w podłoże niczym walec drogowy i będziecie w siódmym piekle. Tu naprawdę nie ma sensu rozkładać każdego kawałka na czynniki pierwsze, analizować każdej zagrywki itp. Nie jest to nikomu potrzebne. Takich materiałów się po prostu słucha i macha przy nich włosami lub tupie nóżką, bo też włosy starych maniaków mogły już zdążyć powypadać. Jest krótko, jest intensywnie, jest całe gro świetnych zagrywek, które przy idealnie dobranej rytmice całości wprost wchodzą w ucho niczym nóż w masło. To nic, że po góra dwóch przesłuchaniach wszystko jest tu jasne. To nic, że Morbid Messiah nigdy nie będzie członkiem ekstraklasy. To nie jest potrzebne. Ich granie tej muzyki ewidentnie bawi, a i wy będziecie zadowoleni, co do tego nie mam wątpliwości. Inną sprawą jest to, że może się zdarzyć tak, że za kilka tygodni zapomnicie o tej płycie i zespole, aż do ukazania się kolejnego materiału. Tym się jednak nie martwcie. Zapodajcie sobie ten materiał, dajcie jak najgłośniej i się zwyczajnie dobrze bawcie. Co będzie potem, to już zupełnie inna bajka.

 

Wyd. Godz ov War Productions, 2017

 

Lista utworów:

 

1. Intro
2. I Am Your Lord
3. Putrid Voices
4. Sacrificed For Worship
5. From Human To Fiend
6. Condemned To Hell Sores
7. Legions of Death

 

Ocena: 8/10

 

 

https://web.facebook.com/morbidmessiahofficial?_rdr

 

 

 

 

divider

polecamy

Brüdny Skürwiel – Silesian Bastards Mutilation Case – Mutilation Case Pincer Consortium – Geminus Schism Königreichssaal – Psalmen’o’delirium
divider

imprezy

Banisher, Dormant Ordeal oraz Terrordome na wspólnej  trasie jubileuszowej! Finał „Metal 2 the Masses Polska 2025″ już 21 czerwca w Chorzowie Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Unholy Blood Fest IV – Toruń
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty