ECFERUS – Shamaniacal Essence
(18 stycznia 2017, napisał: Paweł Denys)
„Shamanical Essence” to nie jest pierwsze wydawnictwo Ecferus, ale ja właśnie teraz mam okazję po raz pierwszy zapoznać się z muzyką tego projektu. Pierwotnie opisywana tu ep-ka ukazała się jedynie w wersji cyfrowej i była o jeden kawałek krótsza. Już dosłownie za chwilkę Hellthrasher wyda album na cedeku i będziecie mogli się w niego zaopatrzyć. Nie będę jednak niczego ukrywał i od razu zaznaczę, że jest to przede wszystkim wydawnictwo skierowane do miłośników drugiej fali black metalu. Tej nieskażonej wpływami innych gatunków, tej która stawiała na ogień i zbytnio nie przejmowała się tym, że z perspektywy czasu muzyka może być zbyt prymitywna. Przecież to właśnie w takim podejściu do sprawy tkwił cały szkopuł, który z czasem przerodził się w jedną z najpotężniejszych i najbardziej wpływowych scen w historii muzyki metalowej. Ecferus klasykiem nie będzie nigdy, tak mi się na dzień dzisiejszy wydaje, ale nie mam wątpliwości, że sporo osób łyknie te trochę ponad dwadzieścia muzyki niczym przysłowiowe pelikany. Nikt tu nawet nie próbuje udawać, że chodzi o coś innego, jak o granie pełnokrwistego black metalu, który w głębokim poważaniu ma wszelkie innowacje. Są więc piłujące gitary, które nie raz i nie dwa zajadą thrashowymi naleciałościami, by innym razem zwolnić i przyłożyć klimatem, który momentalnie obniża temperaturę w okolice zera. Nawet się jakieś solówki trafią, ale nie są to żadne wybitne rzeczy, raczej idealnie dopasowane do reszty materiału i jako takie swoją rolę spełniają bardzo dobrze. W przeważającej większości całość utrzymana jest w średnich tempach, choć parę razy dość mocno wyrywa muzyka do przodu i robi się wtedy naprawdę gęsto. Bez trudu wyłapiecie choćby wpływy Mayhem z początkowego okresu działalności, a to już samo w sobie może na starcie przekonać do Ecferus kilka (naście?) par uszów. Tak więc, nie nastawiajcie się na nic nowego. Dostaniecie po uszach i łapkach tradycyjnym, dobrze nagranym i tak samo odegranym black metalem, który purystów przekona do siebie bez żadnych problemów. Cała reszta może posłuchać i może nawet wejść w ten album na całego, ale to akurat nie jest pewne w stu procentach. Osobiście słucham tego już któryś tam raz pod rząd i wciąż nie mam dość. Odkrywania tu za wiele nie ma, ale lekkość z jaką ta muzyka została podana budzi mój szacunek. Bez nachalnych zrzynek, z szacunkiem do tradycji i to mi absolutnie wystarcza. Czy wam również wystarczy, to musicie sami sprawdzić. Jak coś, wiecie gdzie macie „Shamanical Essence” szukać.
Wyd. Hellthrasher Productions, 2017
Lista utworów:
1. Lobotomization Portal Ascent
2. Talisman Fire Eye
3. Psychophiliac Volts
4. Deprogrammation Entranceptor
Ocena: 7/10
https://web.facebook.com/ecferus/timeline?_rdr