Hellfire – Requiem For My Bride
(3 lipca 2005, napisał: Sęky)

Postarała się ekipa Hellfire, by ta płyta brzmiała jak należy! Jakość dźwięku jest pierwszorzędna i podobnie jest z aranżacjami i techniką muzyków. Zespół prezentuje pełną energii mieszankę klasycznego heavy, trashu oraz power metalu, a niektóre riffy przywodzą na myśl melodyjne i nowoczesne zagrywki w stylu szwedzkiego deathu. Nad całością unosi się głos wokalisty, którego świetny, wysoki śpiew budzi niekiedy skojarzenia z głosami Michaela Kiske (Helloween), czy Tima Mymara (m.in. Control Denied). Mam jednak niestety wątpliwości co do tego, że jego partie zostały dobrze przemyślane… Są mało oryginalne, niemelodyjne i niewiele zróżnicowane. Aż przykro mi się robi, gdy sobie pomyślę, jak wspaniałe rzeczy mógłby wyczyniać Tomek z takim potencjałem! Po prostu nie mogę tego odżałować! Właśnie z powodu tego nieszczęsnego wokalisty, płyta mająca takie predyspozycje, staje się kolejnym nie wnoszącym niczego szczególnego średniakiem, przy którym można potupać nóżką, ale zakochać się w tym krążku, już nie da rady.
Lista utworóó
1. Fallen Mary
2. Road to Hell
3. The House
4. Needle Dance
5. Twist of Knife
6. Wired Tale/Deadly Lullaby
7. Insidious Treat
8. Defection
9. …the Answer
Ocena: 7/10
