Sepulchral Curse – At the Onset of Extinction

(5 grudnia 2016, napisał: Paweł Denys)


Sepulchral Curse – At the Onset of Extinction

Sepulchral Curse poznałem przy okazji pierwszego wydawnictwa „A Birth In Death”. Bardzo pozytywnie się o nim wyraziłem, a nazwę zespołu zapisałem sobie w specjalnym kajecie, w którym to są nazwy warte uważnego śledzenia. Z wielką więc ochotą rzuciłem się na nową płytą „At The Onset of Extinction”, która tak jak poprzedniczka składa się zaledwie z czterech numerów. Sadyści z tych Finów normalnie. Znowu się im nie chciało wysilać i przygotowali zdecydowanie za mało materiału. Dlaczego? Dlatego, że tych dźwięków można słuchać i słuchać, a one i tak się nie nudzą. Zaiste dziwny to fakt, jak się weźmie pod uwagę, że nie ma tu nic nowego, nic czego już inne zespoły na przestrzeni lat by nie zagrały. Sęk w tym, że Sepulchral Curse doskonale zdaje sobie z tego sprawę i nawet przez sekundę nie próbuje udawać, że zależy im na wymyślaniu czegoś nowego. Tu się liczy death metal, który powstał i autentycznie brzmi tylko wtedy, gdy bierze się za niego band ze Skandynawii. Zdarzało mi się już psioczyć na płyty stamtąd, ale tym razem tak nie będzie. Pewnie w dużej mierze właśnie dlatego, że to tylko niewiele ponad dwadzieścia minut, ale też dlatego, że jest to muzyka autentyczna i autentycznie dobra. To nie tylko gruz i niezrozumiały wokal, ale też sporo ciekawych zwolnień i melodyjnych partii, które na całe szczęście nie powodują bólu brzucha, a wręcz przeciwnie ubarwiają muzykę zespołu i podnoszą jest wartość. Słychać, że coś takiego jak umiejętność trzymania w ryzach napięcia jest ich domeną. Grać muzykę nieoryginalną, a jednocześnie umieć zatrzymać przy sobie na dłuższą chwilę, to zdecydowanie trzeba umieć. Sepulchral Curse umie i chwała im za to. Nam z kolei nie pozostaje nic innego, jak włączyć płytkę, podgłośnić odpowiednio sprzęt i dać się zmiażdżyć. Ciężko się od tych dźwięków oderwać, choć zapewne potrafią one zadawać fizyczny ból. O to właśnie chodzi i tak ma być. Ja niczego więcej nie potrzebują i każdy z wam, kto choć trochę gustuje w takich dźwiękach z pewnością będzie mocno usatysfakcjonowany. Tak się tylko zastanawiam, jak by to wszystko wyglądało przy płycie trwającej dwa razy dłużej, ale na dzień dzisiejszy nie zamierzam o tym myśleć na okrągło. Na to pewnie przyjdzie czas przy okazji pełnoprawnego debiutu. Dzisiaj wolą słuchać „At The Onset of Extinction” jak najgłośniej się tylko da i świetnie się w towarzystwie tych dźwięków czuć.

 

Wyd. Transcending Obscurity Records, 2016

 

Lista utworów:

 

1. Envisioned In Scars
2. In Purifying Essence
3. Gospel of Bones
4. Disrupting Lights of Extinction

 

Ocena: 8/10

 

 

https://web.facebook.com/SepulchralCurseDM?_rdr

 

divider

polecamy

Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear Three Eyes of the Void – The Atheist
divider

imprezy

Tankard, Defiance i Accu§er w Jablunkovie – thrash metalowa uczta tuż przy polskiej granicy Forever Nu! Festival 2025 – hołd dla legend nu metalu w Krakowie Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Furor Gallico w Krakowie Dom Zły w Krakowie – koncert w Klubie Gwarek EXEGI MONUMENTUM tour HOSTIA mini trasa koncertowa koncerty Mercurius Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty