Alfar – Twilight of the Gods

(17 listopada 2016, napisał: Prezes)


Alfar – Twilight of the Gods

Zacznijmy może od tego, że jakoś niespecjalnie entuzjastycznie podszedłem do tego krążka. Zespół pochodzi z Białorusi… nie żebym coś miał do tego kraju ale jakoś powalających bandów stamtąd sobie nie przypominam. Dodatkowo, gdy zrobiłem wstępne oględziny, jeszcze przed słuchaniem, wyszło mi że będzie to przeciętniak. Wprawdzie nie ocenia się książki po okładce, ale tutaj wszystko na to wskazywało. Tytuł, okładka własnie, nazwa zespołu (w staro islandzkim Alfar znaczy „elfy”) a także tytuły poszczególnych utworów – wszystko zmierzało w kierunku karczemnego viking metalu. Pierwsze dźwięki intra tylko utwierdziły mnie w tym przekonaniu: ognisko plus jakieś akustycznie smęcące gitarki. Po kilkudziesięciu sekundach jednak intro fajnie się rozkręciło a zaraz po nim wpadły pierwsze dźwięki tytułowego „Twilight of the Gods”. I tu spore zaskoczenie – to jest całkiem niezłe! Potężny, dobrze brzmiący i całkiem rozbudowany utwór z epickim zacięciem i swoją dramaturgią. Czas mijał, wałki leciały jeden po drugim a ja coraz bardziej przekonywałem się do tego krążka. Białorusini uderzyli w nutę już dość wyeksploatowaną, ale trzeba im przyznać, że robią swoje zajebiście. Ich muza opiera się głównie na średnich tempach, budowanych przy pomocy prostych, ale chwytliwych riffów i fajnych, melodyjnych solówkach. Ogólnie melodii jest tutaj całkiem sporo, nie są to jednak jakieś tam odpustowe przyśpiewki, lecz naprawdę fajnie poukładane, nienachlane melodie, które wpadają w ucho już przy pierwszym przesłuchaniu i pozostają w głowie na dłużej. Co ważne, nie jest to jednak granie na jedno kopyto, muzycy Alfar starają się wplatać w te swoje chwytliwe kawałki motywy spokojniejsze, bardziej klimatyczne, albo wręcz przeciwnie – szybkie i agresywne. Cóż, nie ma co ukrywać, że oryginalności zbyt wiele tu nie uświadczymy, nawet średnio zorientowany w temacie słuchacz wychwyci tu mocne inspiracje takim Amon Amarth, ale dopóki nie ma tu jakichś oczywistych zrzynek i jeśli słucha się tego przyjemnie, to ja nie mam z tym problemu. A słucha się tego naprawdę zajebiście, jest to taka trochę „niewymagająca rozrywka”, jak ja to nazywam. Jak film z Jasonem Stathamem – niezbyt angażujący, ale można bawić się przy nim świetnie. Jeśli więc lubicie muzę z łatką melodic/viking metal to śmiało możecie po ten krążek sięgać.

 

Wyd. Soundage Productions, cd 2015

 

Lista utworów:

 

1. Intro
2. Twilight of the Gods
3. Norns
4. Kill Them All
5. March of Dead
6. Bravest of the Gods
7. Riding Thundergod
8. Son of the Nine Waves

 

Ocena: -8/10

 

https://www.facebook.com/alfarband

divider

polecamy

Brüdny Skürwiel – Silesian Bastards Mutilation Case – Mutilation Case Pincer Consortium – Geminus Schism Königreichssaal – Psalmen’o’delirium
divider

imprezy

Banisher, Dormant Ordeal oraz Terrordome na wspólnej  trasie jubileuszowej! Finał „Metal 2 the Masses Polska 2025″ już 21 czerwca w Chorzowie Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Unholy Blood Fest IV – Toruń
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty