Axis of Despair – Mankind Crawls
(3 listopada 2016, napisał: Pudel)

Takie coś to ja rozumiem – krótko, szybko i na temat. No bo sześć numerów i niecałe dziesięć minut czasu trwania to raczej niezbyt imponujący wymiar czasowy, aczkolwiek chyba od razu sugeruje taka sytuacja z czym do czynienia mieć będziemy. Zresztą może skończmy te wygłupy, Axis of Despair to nie jest nic nie mówiąca nikomu nazwa – Szwedzi zaznaczyli swoją obecność na grindowej scenie ubiegłoroczną EPką „Time and again”, teraz wracają z kolejnym, jak już pisałem króciutkim wydawnictwem, co ciekawe z bardzo podobną do debiutu szatą graficzną. Kapela istnieje dosyć krótko, od 2013 roku, dorobek jak na razie ma raczej mało obszerny, ale muzycy tworzący Axis of Despair z niejednego, głównie grindowego pieca jedli, przy czym najbardziej doświadczony i „znany” jest tu na pewno perkusista Anders Jakobson, który obskoczył w zasadzie wszystkie instrumenty (od bębnów po gitarę) w NASUM. No a cóż my tu mamy, jeśli chodzi o samą muzykę? ano grindcore oczywiście. Grind opatrzony – może nawet nieco zbyt sterylnym? – zmetalizowanym brzmieniem, ale w warstwie muzycznej bliższy jednak scenie HC, także za sprawą niskiego, ale wyraźnego, „normalnego” wokalu. Troszeńkę skojarzył mi się ten materiał z dużą płyta naszego Straight hate, ale może dlatego, że słuchałem tej właśnie płyty przed sięgnięciem po promo AOD. Ogólnie fajnie się tej płytki słucha, jest bardzo stylowa, powinna przypaść do gustu zwolennikom nowszych dokonań Napalm Death, właśnie Nasum i tak dalej. Obawiam się tylko, że większe wydawnictwo z takimi dźwiękami by już trochę męczyło bułę – tutaj tego nie ma, bo rzecz jest króciutka (wyszedłem na chwilę do kuchni zerknąć do lodówki podczas pisania, to dwa kawałki przeleciały, hehe) ale choć nie sposób nie docenić „czystości rasowej” tych dźwięków to aż by się prosiło jakąś poleczkę gdzieś wrzucić, bardziej wokal zróżnicować, srogim zwolnieniem przywalić… tutaj tego niestety nie ma i za którymś razem „Mankind Crawls” już słuchałem bardziej z recenzenckiego obowiązku niż czerpiąc z tego faktu przyjemność. A dodam, że ten rodzaj hałasu jest jednym z moich ulubionych. W każdym razie „Mankind crawls” to dobra, równa i solidna pozycja – może tylko tej skandynawskiej solidności tutaj jest ciut za dużo, kosztem punkowego spontanu…
Wyd. Give praise records, 2016
Lista utworów:
A1 The Last Sight
A2 En Vansinnesdans
A3 Enclave
B1 Under The Surface
B2 Skulking
B3 Life On Standby
Ocena: -7/10
