Eternal Tear – …Inside
(24 czerwca 2005, napisał: Sęky)
Nie, no takiego wrażenia nie zrobiła na mnie ostatnio żadna polska kapela. Eternal Tear nie atakuje nas ani morderczymi tempami, ani bluźnierczymi lirykami, tylko po prostu miażdży ogromnym doomowym walcem, nie wychodząc naprzeciw temu co teraz jest na topie. Ta kapela ma w sobie to coś, co przyciąga słuchacza do siebie i każe mu prosić o więcej i jeszcze więcej. Nie można właściwie przyczepić się do niczego. Gitary, jak to w takiej muzyce, nastrojone są nisko, a ich potężne brzmienie wgniata w ziemię. Tempa perkusji wolne, lub najwyżej średnie, lecz tu właśnie o to chodzi – melancholia, i brak perspektyw na słońce. Bardzo dobrze wykorzystane zostały na „…Inside” klawisze, które nie czynią płyty „cukierkowej”, lecz pogrywając w tle pogłębiają depresyjną aurę. Jeżeli chodzi o wokal, to głos wykorzystany jest w bardzo zróżnicowany sposób- od dominujących niskich growli, po krzyki, melorecytacje i pojawiające się z rzadka melodyjne śpiewy. Zachęcam do zapoznania się z Eternal Tear. Na pewno żaden słuchacz nie będzie żałować obcowania z tą muzyką, a fani takich tworów jak My Dying Bride, Opeth, czy Anathemy z czasów „The Silent Enigma” będą wniebowzięci.
Lista utworóó
1. She Said…
2. Challenge
3. Beznadziejny Sen
4. Bitch
5. Coma
6. I Burn The Angels
7. …Inside
8. Deep Water
9. The Everlasting Requiem For My Only
Ocena: 9/10