Leftmuenang – Illusion
(26 września 2016, napisał: Pudel)

W pierwszych słowach niniejszej recenzji witam serdecznie chlebem i solą nowy mikro (a może nano?) label na naszej scenie, czyli Only Death Is Real. Debiutem fonograficznym tejże stajenki jest limitowana do stu sztuk kompilacja tajlandzkiego Leftmuenang. Projekt ten obecnie tworzy jeden gość o ksywie Sand, czyli Piasek, hehe. Pierwsze dwa numery z „Illusion” zostały nagrane w duecie z drugim muzykiem, wielkich różnic jednak w brzmieniu czy samych kompozycjach nie słychać. W ogóle gdyby wydawca tego nie zaznaczył „Illusion” spokojnie by mogło robić za normalny album, całość jest dosyć mocno jednorodna. Pewnie na ten fakt miało wpływ to, że poszczególne wydawnictwa z których utwory pochodzą zostały wydane na przestrzeni ledwie dwóch lat. Jeśli chodzi o muzykę, to płyta reklamowana jest jako „Black folk metal”. I o ile z tym, że mamy tu do czynienia z blackiem nie da się nie zgodzić, tak z tym folkiem to bym jednak nie przesadzał. Ot, od czasu do czasu gdzieś plumknie w tle jakiś wschodni instrument strunowy i tyle. Za to trzeba przyznać, że te orientalne wstawki doskonale pasują do blackowej reszty, wprowadzają trochę przestrzeni i są jakieś takie niepokojące. Bazą jest tu jednak black. Przy czym wcale nie taki oczywisty jak to na pierwszy rzut ucha by się mogło wydawać. Bardzo szybko w głowie pojawia się nazwa Burzum, szczególnie z okresu „Filosofem” czy „Belus”. Muzyka jest jakby przytłumiona, surowa, wokal wysunięty mocno do przodu, co wszystko wraz z długim czasem trwania utworów wprowadza w jakiś taki trans. Tyle tylko, że wrzucenie tej płyty do wora z „depresyjnym” blackiem czy czymś w tym stylu byłoby jednak sporym nadużyciem. Pozornie jest to dosyć monotonne granie, jednak jak się wsłuchać to łatwo można zauważyć, że w warstwie instrumentalnej dzieje się tu sporo. Gitary czasem owszem brzmią jak rój pszczół a bębny jak mchy i paprocie, ale jest tu trochę kombinowania, zmiany tempa, wcale nie tak mało melodii. Momentami robi się nieco bardziej epicko. Ogólnie dobrze się tego słucha i głośno jak na metal przystało, i cichutko, na granicy słyszalności. Album ma dosyć potężne „rozmiary” – 7 utworów, ponad 70 minut muzyki. O dziwo jednak ta twórczość nie nuży ani trochę i nie powiem, zaskoczyła mnie ta pozycja mocno na plus, bo jednoosobowe hordy biorące się za tak długie kawałki to zwykle jest jedna wielka amuzyczna porazka – tutaj jest naprawdę ciekawie. „Illusion” to dobre wprowadzenie do muzyki Leftmuenang, ja mam nadzieję tylko, że pan Sand nie osiądzie na laurach i na kolejnych wydawnictwach nie będzie się bał jeszcze bardziej pokombinować.
Wyd. Only Death Is Real / Ponor, 2016
Lista utworów:
1. Plangpheekraugn
2. Priamprang
3. Sobnangloi
4. Pryrambanna
5. Thungpheepan
6. Vile Words, Evoking
7. Plesure in Cruelty
Ocena: 8/10
