Wendigo – Initiation
(21 września 2016, napisał: Pudel)
Wendigo to człekopodobny stwór łażący po lasach i zabijający ludzi w północnej części USA oraz w Kanadzie, w przeciwieństwie jednak do Wielkiej stopy wywodzący się z mitologii tamtejszych Indian. Stwór ten nieraz pojawiał się w literaturze, na przykład w opowiadaniu „Wendigo” Algernona Blackwooda, które jest absolutnie genialne, ale także w twórczości Mastetona czy Kinga. Tak więc nazwa wymarzona dla metalowej kapeli. W tym przypadku mamy do czynienia z grupą o dziwo nie z Ameryki Północnej a z Niemiec. Wszystko się jednak zgadza, bowiem muzyka, które proponuje kwintet z Fryzji jest bardzo amerykańska. W zasadzie w jednym zdaniu mógłbym tą ich króciutką, debiutancką EPkę opisać, brzmiałoby to mniej więcej tak: „Dobry, aczkolwiek nie porywający południowy rock z cięższymi elementami”. Bo serio, nic tu nie zdradza germańskiego pochodzenia muzyków, pierwsze dwa numery to rasowe, zadziorne granie z którego aż wyłażą inspiracje ZZ Top, Blue Cheer czy Mountain. Kompozycje może nie są jak wspominałem porywające, ale rzecz się broni tym, co w takiej muzyce najważniejsze a o czym wiele zespołów zapomina. mianowicie goście po prostu solidnie napierdalają. Nie ma oszczędzania się, miliona ścieżek gitary i bębnów równanych co do mikrometra. Co więcej, gra perkusisty serio wywołała usmiech na moim szpetnym ryju – gość napieprza tak jak pan Phill Rudd to pokazał na płycie „Let there be rock”. Prosto, równo i do przodu. O to chodzi! Ostatni numer to ciut więcej kombinowania, początek jest nieco psychodeliczno – stonerowy po linii Kyuss, potem rzecz się rozpędza i generalnie brzmi tak jak ośmiominutowy hardrockowy kawałek brzmieć powinien. Ogółem płytka jest naprawdę ok, Ameryki (nomen omen) nikt tu odkrywać nie miał chyba zamiaru, wyszło jednak bardzo fajnie, jest czadowo, surowo i z jajem. Czasem obok bardziej znanych nazw miałem w głowie nazwę australijskiej legendy Buffalo i ich potężnej płyty „volcanic rock”, właśnie przez te surowe maksymalnie brzmienie i konkretną grę bębniarza. Ogólnie polecam, dobra rzecz na smętną jesień.
Wyd. własne zespołu, 2016
Lista utworów:
1. Play it
2. Sail on
3. Holy hypocrite
Ocena: +7/10
https://www.facebook.com/wendigoband