Herjalf – Northern Wind
(6 czerwca 2005, napisał: Metanol)

Szefostwo Metal Mindu wiele razy serwowało słuchaczom bardzo kiepskie płyty i tym razem stało się podobnie. To, że Herjalf podpisał kontrakt z tą największą polską wytwórnią zdziwiło mnie nie ze względu na rodzaj muzyki, jaki zespół ten wykonuje, bo przecież to jest teraz na topie, ale ze względu na to status, jakim się jeleniogórska kapela cieszy. Nie są oni zbyt popularni, tak więc szansa na szybki zysk również jest nikła. A jak wiadomo większość wytwórni na szybki piniądz się nastawia. Myślę także, że w dobrej sprzedaży nie pomogą recenzje. Bo materiał ten jest wyjątkowy. Jest to jedna wielka kupa proszę państwa. Kicz płynie z niego strumieniami jak u Kaji Paschalskiej. Ja rozumiem, że w Polsce jest wielu fanów Nightwish, ale żeby tak nieporadnie starać się ich naśladować? Nie dość, że pomysły i wykonanie są słabe, to jeszcze brzmienie w żadnym stopniu nie odpowiada standardom profesjonalnie wydanej płyty. Słychać od razu, że nastawienie u muzyków było takie, aby wyeksponować głos wokalistki, a dokładnie sopranistki. Wyraźnie góruje on ponad instrumentami, choć gdzieniegdzie trafi się ładna solóweczka gitarowa, ewentualnie bardzo interesująca partia klawiszy ("Wilczy Król"). Jednakże te elementy nie ratują tej płyty. Jest ona wybitnie niedopracowana i nieprzemyślana. Sądzę, że Herjalf zakończy swoją współpracę z profesjonalnym wydawcą szybciej niż ją zaczęli.
Lista utworóó
1. Moment of beginning
2. Northern wind
3. Ecstasy
4. Instead of calming down
5. With my own eyes
6. Wilczy król
7. Forgotten
8. Wołanie
9. Towards the fate
Ocena: 2/10
