Unborn Suffer – Revisited Suffering
(27 lipca 2016, napisał: Paweł Denys)

Płyta ta jest kompilacją materiałów, które swoją premierę miały na przestrzeni lat. Niejako jest to zbiór materiałów trudno dostępnych, a więc raczej nie trzeba żadnego fana Unborn Suffer przekonywać, że „Revisited Suffering” powinien bezwzględnie znaleźć się na jego półce. Cała reszta raczej może sobie darować, chociaż jeśli ktoś nieobeznany z tym zespołem zechciałby na szybkiego przekonać się, co to ten cały US jest i z czym to się powinno jeść, to śmiało może po ten kompilacyjny materiał sięgnąć. Zaskoczeń nie będzie, bo też ten zespół nie szuka nowych dróg w grindowym świecie, ale bez trudu można się przekonać, że to na chwilę obecną jeden z najmocniejszych przedstawicieli tego typu grania, którzy rezydują w naszym pięknym kraju. Za spory minus całości uznają tu kawałki z koncertu. Jest ich aż 19, a więc raczej lekko nie ma, a do tego brzmienie też jest dalekie od ideału. Dochodzi do tego jeszcze feralne umieszczenie tych utworów już na samym początku płyty. Nie wiem po co i na co? Dla takich rzeczy odpowiednim miejscem jest koniec płyty, tak żeby ewentualne niedobitki mogły się jeszcze mocniej zmasakrować. Niestety, jeśli ktoś będzie chciał od tej właśnie płyty rozpocząć swoją przygodę z zespołem, to już na starcie może się solidnie zniechęcić. Pytanie, czy wystarczy samozaparcia, żeby dojść do dalszej części płyty, gdzie dzieją się zdecydowanie ciekawsze rzeczy. Zarówno kawałki ze splita, epki czy też bliżej nieokreślonego wydawnictwa udowadniają, że Unborn Suffer to załoga, która z jednej strony doskonale wie, jak grać soczystego grind’a z death metalowymi naleciałościami, a z drugiej strony jest tu naprawdę sporo rzeczy, które udowodnią w try miga, że przed tym zespołem jeszcze wiele dobrego, a to powinno przynieść wszystkim zainteresowanym masę znakomitych dźwięków. Zarówno na wcześniejszych płytach, jak i na opisywanej tu kompilacji, nikt się ze słuchaczem nie zamierza cackać. Jest power, jest techniczna maestria, jest w końcu solidna porcja nieokiełznanej furii, która pozrywa wam berety z głów. Tu w zasadzie nie trzeba niczego więcej pisać. Tu trzeba zapodać sobie płytę, przeboleć koncertowe nagrania, a dalej to już jest tylko czysta rozkosz. Oczywiście, o ile ktoś nie ma alergii na takie granie. A nawet jeśli ma to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się jeszcze mocniej uczulił na takie granie. Fakt faktem, tak jak napisałem na początku, jest to przede wszystkim płyta dla zagorzałych zwolenników i to właśnie oni powinni być głównymi odbiorcami tej płyty. Reszta jak chce to niech sprawdza, ale żadnego przymusu nie ma.
Wyd. Infernum Media, 2015
Lista utworów:
1.Unborn Suffer (Intro)
2.Throwaway
3.I Am Your Nemesis (Intro)
4.I Am Your Nemesis
5.Chains Of Nothingness (Rotten Womb)
6.Smoke Until I Die
7.IE 56/Regeneration (Intro)
8.Drugie Powołanie
9.An Impulse To Create (Grossmember cover)
10.Post Abortum pt 1 & 2
11.Open Defiance
12.Human (Intro)
13.The Monster
14.In Shadows And Dust (Kataklysm cover)
15.Procreated Suffering (Intro)
16.Deadly Deceivers
17.Fuck Until I Die
18.From Torture To Conscience
19.Procreated Suffering
20.Madness, Chaos, Betrayal (intro)
21.All Hope Abandoned
22.Chains of Nothingness (Rotten Womb)
23.The Gift Giver (Hateplow cover)
24.Collision (Blood cover)
25.An Impulse To Create (Grossmember cover)
26.Intro
27.I Am Your Nemesis
28.Procreated Suffering
29.The Monster
30.Inner Destructive Addiction
31.Kill You Mother, Rape Your Dog (Dying Fetus cover)
32.Post Abortum
33.Inner Destructive Addiction
34.Powołanie…Do…
35.Liquid Shit In Your Head
Ocena: brak
https://web.facebook.com/UnbornSuffer?_rdr
