TERRA TENEBROSA – The Reverses
(14 lipca 2016, napisał: Paweł Denys)
„The Reverses” może być dla Debemur Morti naprawdę mocnym kopem wybijającym francuską wytwórnię o przynajmniej jedno piętro do góry. Być może nie będzie to miało wielkiego przełożenia na aspekt czysto finansowy, bo jak wiadomo płyty już się nie sprzedają w bardzo dużych nakładach, ale nie mam wątpliwości, że dzięki temu albumowi mocno wzrośnie szacunek do tego labelu. Terra Tenebrosa już od samego początku budziła ciekawość, nawet jeśli image zespołu był tego głównym sprawcą, to trzeba obiektywnie przyznać, że i samą muzyką potrafiła w przeszłości sporo namieszać. Teraz, gdy już nowy album jest na rynku, zamieszanie powinno być jeszcze większe, co z pewnością odbije się korzyścią zarówno dla zespołu, jak i dla ludzi, którzy zdecydują się wejść w kontakt z tym albumem. Przede wszystkim, dużym plusem „The Reverses” jest trudność jaką sprawia muzyka, gdy zechce się ją jednoznacznie sklasyfikować. Nie da się, uwierzcie mi na słowo! Z jednej strony sporo tu black metalu, ale z drugiej zespół absolutnie nie waha się sięgać w inne rejony i czynić z nich swój bardzo mocny atut. Nieważne, czy powiemy tu po utykanych w wielu miejscach zaraźliwych melodiach, które są w stanie wprowadzić w niesamowity trans, czy też może o wszech ogarniającym uczucie dezorientacji, które wraz z coraz głębszym wchodzeniem w świat kreowany przez TT tylko się pogłębia. Cholernie mocno się muzycy napracowali, ale warto było. Wyszła im płyta, która mieni się wieloma odcieniami, która jest cholernie absorbująca, i nawet gdy po pewnym czasie można odczuwać lekkie zmęczenie, to wystarczy zaledwie chwilka oddechu i już chce się wracać do tej niesamowitej układanki. Tu nawet na krok nie można stracić czujności, bo wtedy pozostaje jedynie głupi wyraz twarzy i potrzeba zaczynania wszystkiego od początku. Tak, „The Reverses” jest płytą wymagającą, ale poświęcony jej czas zwróci z nawiązką. Jest też płytą pod pewnymi względami bezczelną. Nikt tu się z wami cackać nie będzie. Terra Tenebrosa atakuje bez żadnych skrupułów, wlewa swoją muzykę w umysł i go infekuje. Warto się przemęczyć podczas pierwszych przesłuchań, warto poznać ją dogłębnie, bo wtedy już się od niej nie uwolnicie. Nie mam też wątpliwości, że dzięki produkcji całości, która nadaje albumowi naprawdę szlachetnego szlifu, nawet niekoniecznie obeznane w świecie mocnych dźwięków audytorium będzie w stanie ten album przyswoić. Nie wiem, ile z niego zrozumie, ale wiem za to, że za chwilkę kilka dużych magazynów poświęci im trochę miejsca, a wtedy rzucą się na muzykę zespołu naprawdę wszyscy. Nie czekajcie za długo, tylko sprawdźcie ten album już dziś. Warto, i jeszcze raz po stokroć warto!
Wyd. Debemur Morti Productions, 2016
Lista utworów:
1. Makoria
2. Ghost At The End Of The Rope
3. The End Is Mine To Ride
4. Marmorisation
5. Where Shadows Have Teeth
6. Exuvia
7. Fire Dances
Ocena: 9/10
https://web.facebook.com/terratenebrosaofficial/?fref=ts